poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozpaczliwe oblicze prawdy 7.1

Stołówka, służąca poprzedniego dnia za świątynię, wypełniona atmosferą sprzyjającą dowcipkowaniu i śmiechowi, dziś pełna była negatywnych emocji. Panująca dookoła ciężka cisza, drżąca od tłumionych złych słów, przywodziła na myśl dom pogrzebowy, gdzie właśnie odbywa się pożegnanie zmarłych. Ocaleli uczniowie, niemal w komplecie (Kohaku i Yuichi chyba jeszcze spali), siedzieli w milczeniu przy stole, niektórzy przy posiłkach, talerze innych były puste. Po zachowaniu każdego można by wywnioskować, że walczy z narastającą rozpaczą. Usukari co jakiś czas stukała paznokciem o stół. Saiji nerwowo bawił się PDA. Czasami milczenie przerywało czyjeś głębokie westchnienie.
Powodem tak żałosnego stanu było znalezienie rano w pokojach zdjęć, pochodzących z rodzinnych albumów. Licealiści, o zamazanych na różowo twarzach, na fotografiach znajdowali się wraz z rodziną. Uchwycone momenty różniły się scenerią - rozdanie świadectw, odbieranie nagród, gale czy po prostu rodzinne okazje, natomiast elementem łączącym była bijąca ze zdjęć radość. Podejrzewali, że obrazy wyciągnięto z albumów tego samego dnia, kiedy ich zabierano do Akademii. Ciekawe, czy krewni sami dostarczyli tych materiałów?
Tak duży kontrast - uwiecznione momenty z dobrych czasów, podrzucone nastolatkom, walczącym z osaczającą desperacją. Młodym ludziom, którzy muszą zmagać się z wydarzeniami ciężkimi, trudnymi. Świadomym, iż następny wyrok śmierci może być wydany na ich nazwisko.
I jeszcze ten komentarz pod spodem. "Wyrazili zgodę, abyś został tu zamknięty. Wiesz?"
Czy to nie jest naprawdę podłe?
Kodama pstrykała ponuro długopisem w czerwonej obudowie, zamiast talerza, leżał przed nią jej zeszyt. Ją zaatakowano podwójnie. Po przebudzeniu się zastała na biurku dwa zdjęcia. Na pierwszym stała z rodzicami, chwilę po odebraniu nagrody konkursu literackiego. Bohaterem drugiej fotografii był Taro. Obraz, jak w przypadku Haruki, był dwustronny. Moneta z rewersem i awersem. Ryusaki odbierający Nobla, Ryusaki jako krwawa masa, chwilę po ataku lwów. Znalezionymi w szufladzie spinaczami umieściła wszystkie trzy zdjęcia w zeszycie, uzupełniając powstającą od niemal pierwszego dnia spędzonego w murach szkoły dokumentację. Przekornie zapisywała zdania różowym długopisem. Nie umiała stwierdzić, po co przelewała na kartki opisy zdarzeń, które przeżyła. Żeby pamięć o ofiarach bezlitosnej gry nie przeminęła? By, jeżeli jakoś uciekną, pokazać to światu? Świat ma to gdzieś. Gdyby tak nie było, ktoś usiłowałby uwolnić ich stąd.
-No i taką atmosferę to lubię, a nie jakieś wiejskie party!- Zdania podobne do tego wybiegały przez głośniki, wprowadzając ich w jeszcze gorszy stan. Od razu wyczuwając tę jakże idealną sytuację, musiał zacząć wbijać gwoździe w ich trumny.
-Monodupa, wypierdzielaj nie mamy chęci na twoje miauczenie.- Mruknęła Misaka, jej głos nieco zagłuszony był przez to, że chowała twarz w rękach. Nie przespała nocy i jeżeli ten włochaty zad nie da jej choćby godziny snu, to rozszarpie go własnoręcznie. W dupie miała konsekwencje czynu. Pod jej łokciami leżało małe zdjęcie uśmiechniętej twarzy, odpowiedzialne za jej bezsenność. 
-Co za bezczelność! Dzieci w tym wieku nie mają pojęcia, jak ze starszymi osobami rozmawiać.- Różowowłosa prychnęła, pluszowa zabawka nie będzie się jej rządzić. Joshiro wywrócił oczyma.
-Tak, tak, słyszymy to z dwudziesty raz, musisz sobie znaleźć lepsze powiedzonko.
-Myślisz, że nie jest już dobre?- Ozogami spojrzała się krzywo to na obraz miśka w monitorze, to na iluzjonistę. Czy jemu do końca odbiło?
-Czarne charaktery mają zazwyczaj nieco groźniejsze powiedzenia, wiesz, takie, co zamrażają krew w żyłach.- Tak, idiocie już musiało odbić. Totalnie ześwirował i potrzebował pomocy medycznej... odwróciła się w stronę stolika rzekomej pomocy. Ta akurat nie zwracała na niego uwagi. 
Biedny Himeka, nie ma już dla niego szans na normalność. - Pomyślała, chichrając się pod nosem.
-Jako, że wasz dyrektor ma coś do obgadania z innymi nauczycielami, daję wam pierwszą lekcje wolną.
-Nie mamy nauczycieli. Pewnie będzie ćwiczyć groźne teksty przed lusterkiem.- Powiedziała cicho Tomiko, po chwili westchnęła, nieco znużona.-Ale za to ktoś uważnie robi notatki.- Podeszła do Itsuko i nachyliła się nad jej ramieniem, by dostrzec, co ta skrobie w swoim zeszycie. Dziewczyna szybko go zamknęła przed oczami koleżanki i przytuliła do piersi.
-Tknij moje dziecko, a stracisz palca.- Rudowłosa wywróciła oczami.
-Joshiro, brała coś od ciebie?- Odwróciła się w stronę farbowanego blondyna. Oburzony hufnął i zaczął machać nogami, niczym małe dziecko.
-Nie zgadza się jeść dań robionych przeze mnie.- Orzekł infantylnym głosem, patrząc gdzieś na bok. Kodama wyciągnęła z zeszytu starą niepotrzebną ulotkę i zgniotła ją w kulkę, zaraz potem chłopak oberwał nią w głowę.
-Przecież ty do tej pory niczego mi nie ugotowałeś!
-Skoro odmawiałaś spożycia, to co mam się męczyć?- Wzruszył ramionami, za co oberwał całym zeszytem.-Co wy ludzie macie z tym rzucaniem rzeczy w moją głowę?! Jak nie baby są wredne, to mnie krzywdzicie...- Podniósł zeszyt i zajrzał do środka, pisarka od razu zerwała się z miejsca, jednak zanim zdążyła wyrwać go z jego rąk chłopak schował go we wnętrzach peleryny i pokazał jej puste dłonie.
-Oddaj!- Sięgnęła po jeden z odstających z kitki długopisów, niby by go tylko odrobinę postraszyć.
-Hej, jak kartki są robione z drewna, to oznacza, że zabijasz swoich?- Odsunął się na bok z dala od niej, uważając, by przy okazji nie spaść z krzesełka. -Nee, dlaczego piszesz o poprzednim sądzie?- To zaciekawiło większość zebranych. Piwne oczy dziewczyny rozszerzyły się do dość dużych rozmiarów. Odsunęła krzesełko obok ze skrzypem i usiadła ciężko na nim, zaczęła bawić się palcami.
-Prowadzę coś w stylu dokumentacji.- Wypowiedziała słabo, skrzywiła się na dźwięk swojegl głosu. Jej wytłumaczenie przypominało formę pytania. -Co do niej... mogłabym was poprosić o te zdjęcia, które otrzymaliście?- Pokłoniła się w ich stronę z zaciśniętymi powiekami. Wiedziała, że to źle brzmiało. I że mogą pomyśleć o niej jak o wariatce. A, na to chyba już za późno.
-Nie ma szans!- Wrzasnęła Misaka; fakt, ona by niczego nie dała, nawet gdyby na kolanach ją prosić. Złapała kurczowo za świstek papieru i schowała go do biustonosza.
-...d-dlaczego?- Zapytał cicho Joshiro, patrząc się na szachistkę. 
-Bardziej cię interesuje, czemu chowam rzeczy w staniku niż czemu ona...-Pokazała palcem na kłaniającą się Kodamę.- ...chce zdjęcia naszych rodzin?!
-Prowadzi pamiętnik, w którym zawarte są ważne rzeczy. Nie lepiej, by trzymane były w jednym miejscu?- Wyciągnął z peleryny rzekomy zeszyt i podał fant koleżance.
-Ale to wciąż dość dziwne.- Wcięła się Tomiko. -Spodziewałam się więcej po tobie, Itsuko.
- T-to nie jest takie, jak myślicie...
-Założę się, że to ona je porozklejała i teraz niby chce je z powrotem do pamiętniczka!-  Ozogami zaśmiała się gorzko, jej głos był przesączony złośliwością.
-Wcale, że nie ja serio chcę tylko spisać... by nikt nie zapomniał...
-Tak, jasne, pewnie siedziałaś już w wielu takich szkołach i sobie pisałaś. By mieć pamiątkę, hah?! Co następne? Jaki kolejny głupi żart nas czeka! No co, pani Rozpaczo, czemu milczysz?!
Kodama zadrżała, jakby nagle ktoś ustawił na nią wentylator wydmuchujący lodowate powietrze. Albo z całej siły dał po pysku.
- Jak mnie nazwałaś...? - szepnęła, patrząc szeroko otwartym okiem na Misakę. Różowowłosa prychnęła.
- Straciłaś oko, nie ucho. Ale skoro nie słyszałaś... NAZWAŁAM CIĘ ROZPACZĄ. Dotarło?
- Nee, Misa-chan, t-to chyba przesada... - Nana przekrzywiła głowę. Zazwyczaj nie wtrącała się do kłótni, ale wiadomo - wszystko się zmienia.
- Niby czemu? - szachistka wytrzeszczyła oczy, wyglądała teraz jak opętana. - Spójrzcie na nią. Zawsze taka pierwsza do niesienia nadziei. Zawsze taka do kłócenia się z Monokumą. Zachowuje się tak tylko po to, żeby odsunąć od siebie podejrzenia! Wiem o tym!
Chciała mówić dalej, ale przerwał jej dziwny dźwięk, jakby pociąganie nosem. Następnie słychać było szloch. To Itsuko, rozpłakała się. Uszkodzeniu uległa tylko lewa gałka oczna, inne elementy w lewym oczodole pozostały nietknięte, więc spod obu powiek mogły wypływać łzy. Kiwała się na boki, rozcierając krople na twarzy, zrobiła się czerwona. Palce zaciskała na okładce zeszytu, nagle otworzyła go gwałtownie, niemal rozrywając w połowie, wyszarpnęła przyczepione do kartek zdjęcia i rzuciła nimi.
- Sądzisz, że będąc Rozpaczą, wysyłałabym to sama do siebie?! - krzyknęła, zamachnęła się nogą, jakby chcąc kopnąć upuszczone fotografie. 
Klasa patrzyła po sobie zbaraniała. Po pisarce spodziewali się raczej wymachiwania długopisami i niebanalnych określeń ich głupoty, ale nie... płaczu. Szachistka zamknęła usta i podniosła zdjęcia. Akurat obydwa przewrócone były na stronę pokazującą śmierć Taro i Haruki. Misaka wyglądała, jakby miała zwymiotować.
- Gdybym była Superlicealną Rozpaczą, to ty byś je dostała. Patrzyłabym z przyjemnością, jak miotasz się, przestraszona - wycedziła zimno Kodama, kucając na ziemi. - Ale nie jestem nią. Zapisuję to wszystko, bo należy o tym pamiętać. Jakie żniwo przyniosła ta chora gra. Że pojawili się przegrani. W zasadzie wszyscy przegraliśmy, dostając się tutaj.
-Ale jest szansa, że też wygramy.- W progu stanął Kohaku, widać było, że ubierał się w pośpiechu, jego włosy sterczały na różne strony. Podszedł do Itsuko i położył jej rękę na ramieniu. Ta zadrżała trochę i spojrzała na niego spuchniętymi oczyma... okiem. - Misaka, wiem, że jest ciężko ale nie możesz oskarżać byle kogo o bycie Rozpaczą. To jest rzecz, którą odkryjemy wspólnie. No wstań już.- Pomógł pisarce usiąść spokojnie. -Zostawić was na chwilkę samych...
-Ale col jeśli to będzie prawda?! Co, jeśli ona na prawdę jest po stronie śmiecia?!- Ozogami trzasnęła rękoma o stół, jej czarne oczy wbijały się w postać białowłosego chłopca.
-No to będziesz mogła nam potem to wygarnąć w twarz, dobrze?- Podniósł palec w górę, uśmiechając się lekko.
-Żartujesz sobie? Założę się, że z nią współpracuje...!
-Misa, teraz to totalnie wymyślasz, weź usiądź i zamknij ten pyszczek.- Przerwała jej Tomiko znudzonym głosem. Że różowej się nie znudziło takie wymyślanie?
-Ah, właśnie, Tomi-cchi!- Huh? Wołał ją? W przeciągu sekundy znalazł się obok niej, uśmiechając słonecznie. To nie zapowiadało niczego dobrego.
-Tak?- Wyjął coś z kieszeni i wsadził jej w dłoń. Spojrzała na fant, był to mały fioletowy kamyszek.
-Wylosowałem to w Gacha i tak pomyślałam, że byś go lubiła... jak już wyjdziemy, mogę z nim pójść do jubilera i przerobić na oczko do pierścionka.- Huh? Grupa zaczęła się chichrać pod nosami, czy to z głupiej sytuacji czy miny dziewczyny, tego nikt nie wie.
-Um... Kohaku... wiesz, że ten wczorajszy ślub to była tylko zabawa?- Zapytała słabo, odciągając wzrok na bok. Nie chciała patrzeć jak mina jej przyjaciela z gigantycznego, niewinnego uśmiecha przemienia się w coś podobne odwróconego kowadłu. W kącikach oczu zebrały się łezki.
-Głupia Tomiko! Nie powinnaś się tak bawić moimi uczuciami!- Wybiegł z sali zasłaniając oczy przedramieniem. Zaraz po tym wszyscy prócz Usukari wybuchnęli śmiechem. Wliczając to w Saijiego i Gemmei, jednak ci tylko uśmiechnęli się bezdźwięcznie.
-Tylko ktoś taki jak on potrafiłby zrobić dramę w środku tak napiętego momntu.-Mruknęła Misaka, obrzucając Kodamę chłodnym spojrzeniem; czując ten chłód, dziewczyna skuliła się.
-Hej, Kłoda, co jest?- Zapytał Himeka, nie wyczuwając atmosfery wokoło dwójki wrogich nastolatek. -Oi, ziemia do drewna?!- Czując, że mu nie odpowie, zmarszczył czoło i wymaszerował do kuchni.
-[Co on znowu kombinuje?]- Saiji spojrzał się na siedzącą obok Nanę, ta wzruszyła ramionami.
-Pewnie coś zabawnego.- Powiedziała entuzjastycznie, reżyser jednak odebrał to za coś w podobie: pewnie coś głupiego. Joshiro wrócił, trzymając długi kij, jego zmarszczone czoło wyglądało poważnie. Jednak jego ruchy mówiły, że na serio szykował coś głupiego. Stojąc ze dwa metra od Kodamy ułożył kij w poziomie i zaczął ją nim dźgać.
-Oiii, Kłoda, to twoja kuzynka ze wsi, przywitaj ją dobrze!- Nie odwracając się, wystrzeliła ręką do tyłu i złapała za drewnianą końcówkę. Jednym szarpnięciem wyciągnęła kijek z rąk przerażonego teraz chłopaka. Wstała i złapała go dwoma rękoma, spojrzała się na rzecz beznamiętnie, potem przeniosła wzrok na chłopaka. Uśmiech nie wróżył dobrze.
TRZASK!
Rzuciła dwoma złamanymi kawałkami za siebie. Joshiro zaczął się trząść z przerażenia, poleciał schować się między Saijim a Naną, szlochając komicznie.
-Dupa, idę do Kohaku! Założymy klub odrzuconych przez waifu! Saiji, przyłączysz się?!- Zwrócił się niskiego chłopaka, ukazując mu gigantyczne i załzawione oczy. Reżyser uniósł dłonie na wysokość klatki piersiowej i zaczął nimi nerwowo machać. Nie chciał być mieszany w głupoty wytworzone przez Joshiro.
-[Nie, dziękuję, jak na razie nie mam takich problemów.]- Jego stwierdzenie zostało zignorowanie, kiedy to blondyn pociągnął go za rękę i zaciągnął w biegu do korytarza. Dysząc, ledwo nadążał za iluzjonistą, skąd on bierze tyle energii? Uniósł głowę, próbując zobaczyć jaką minę przybrał. Jak zawsze - uśmiechał się przygłupio.
Straszliwie go interesowały takie charaktery. Zazwyczaj, kiedy je tworzył w swoich skryptach, kończyło się tym, iż miały złą przeszłość. Ciekawe czy Joshiro też takową ma... Dogonili załamanego malarza w korytarzu dormitorium, przegryzającego banana. Blondyn klepnął go mocno po plecach, prawdopodobnie przyprawiając go o mały zawał serca.
-Wyglądasz, jakbyś chciał nim o ścianę cisnąć, stary.
-Hmph, nie widzisz, że chcę pobyć w samotności?- Oparł się o ścianę. Iluzjonista podrapał się mądrze po brodzie.
-Myślałem, że bycie królem dramatu to moja rola.- Mruknął, spoglądając na dramatyzującego przyjaciela pod różnymi kątami. - Ale nie przyszedłem tu rozmyślać nad tym. Chcesz dołączyć do naszego klubu odrzuconych przez waifu?
-...dobra.- Białowłosy rzucił skórkę po bananie za siebie i otarł dłonie o spodnie.-Idziemy po Yuichiego?
-Tak! Męska grupa bez niepotrzebnych bab!
-[Nic dziwnego, że dziewczyny cię nie lubią.]- Himeka odwrócił się do niego obrażony. Wyglądał na bardzo dotkniętego jego słowami, w ten negatywny sposób. Nagle załamany iluzjonista rzucił się na niego i mocno przytulił. Był to uścisk miażdżący żebra.
-A byłeś takim spokojnym dzieckiem!
-Ej, chłopaki?- Joshiro zrobił piruet i spojrzał zaciekawiony na malarza, ten pokazywał kciukiem na drzwi od pokoju DJ'a. Nie były zamknięte, tylko lekko uchylone.
-Miejmy nadzieję, że to nie to, o czym teraz myślę.- Mruknął blondyn, nieco zatracony w tym obrazie.-Saiji, zostań tutaj, my z Kohaku zobaczymy, co u niego!- Uśmiechnął się szeroko, w razie najgorszego nie chciał, by dzieciak znowu ucierpiał. Wymienili się z malarzem spojrzeniami i weszli do pokoju.
Najgorszy scenariusz się spełnił.
W chyba najbardziej krwawy i niechciany sposób, o jakim by pomyśleli.
Nie wiedzieli czy to, co znaleźli, było w ogóle ciałem ich przyjaciela.
Nie dało się zidentyfikować, czy to Toyotomi.
Jego ciało znajdowało się na łóżku, związane, zakneblowane, zbezczeszczone.
Tak samo jak twarzy, brakowało skóry i mięśni w wielu miejscach na kończynach, najgorsze jest to, że ktoś profesjonalnie pozbawił go ich, nie zostawiając rozszarpanych miejsc.
-W-Wybacz...- Kohaku poleciał do łazienki, iluzjonista domyślił się, że w celu zwrócenia tego, co miał na żołądku. Jednak gdy tylko wszedł do mniejszego pomieszczenia, szybko się wycofał, patrząc na pozostawiony tam bałagan z rozszerzonymi oczyma. -J-Jo...- Nie słuchając go, przepchnął przerażonego chłopaka na bok i wparował do środka.
Znaleźli brakujące części Yuichiego.
-[Ano, coś się stało?]- Do pokoju wszedł Saiji, na przerażający widok wycofał się pod ścianę i usiadł, jego oczy patrzyły beznamiętnie.
-To, co czujecie, to ten przepiękny odór krwi, tak jest, nowe ciało zostało znalezione!

Dziewczyny dotarły na miejsce zbrodni w dwie minuty po ogłoszeniu niedźwiedzia. Byłyby szybciej, gdyby nie...
- Misaka miała poślizg - Nana pokazała kciukiem na naburmuszoną szachistkę.
- Co za kretyn rozrzuca skórki po bananach na korytarzach! Niczym w marnej komedii... - różowowłosa unikała spojrzenia na trupa. Inni wręcz przeciwnie - jakby zmasakrowane zwłoki magicznym sposobem ściągały ich wzrok. 
"To okropne. Kto był zdolny do takiej zbrodni? Dlaczego...?" - Usukari wiodła oczami po zebranych twarzach. Jedno z ośmiu było psychicznie skrzywionym mordercą. Kto?
- Trzeba... - Kodama wychrypiała jedno słowo, inne jakoś nie chciały przejść jej przez gardło. Stała najbliżej ofiary, ciężko oddychała. To chyba przerastało ją. - Trzeba...
- Wiemy, zarysowana płytko, co trzeba. Trzymaj się z daleka - pisnęła Ozogami, zaciskając dłoń na ramieniu pisarki. Ciemnowłosa patrzyła na nią nierozumiejąco, szachistka skrzywiła się, zniecierpliwiona. - Jak prowadzisz "śledztwo", to zawsze kiwasz się na krawędzi przegrania! Za każdym razem coś przeoczasz! Nie ruszaj tego! Nie chcę zginąć przez twoje niedopatrzenie.
Itsuko sięgnęła do kitki i wyszarpnęła z niej długopis, zamiast jednak próbować zranić nim koleżankę, przegryzła końcówkę i wzruszyła ramionami.
- Cudownie. W takim razie sama babraj się w krwi, szukaj wskazówek i wyjaśnij śmierć jednego z nas. Proszę bardzo. Z chęcią oddam ci tę rolę - jej głos brzmiał obojętnie, mechanicznie. Jakby recytowała. - Tylko tego nie spieprz.
- Spadaj, Rozpaczy. 
Kodama odwróciła się na pięcie i opuściła pomieszczenie, Kohaku westchnął.
- Ona przynajmniej ma pojęcie, czego powinna szukać. Misaka, coś ty najlepszego zrobiła...
- Też dacie sobie radę - odparła szybko, patrząc na nich. Oczywiście, że nie miała zamiaru wziąć się za śledztwie. Nie dałaby sobie rady, jeden raz, przy zgonie Miury, została zmuszona do pracy przy tym. Wystarczyło jej. Żeby nie słyszeć słów oburzenia, również wyszła z pokoju. 
- Jacyś chętni? - na pytanie wszystkowiedzącej większość zaczęła interesować się wyglądem swoich butów. W końcu Gemmei westchnęła i uniosła rękę. Za nią zrobił to iluzjonista. - Więc ustalone. Reszta... no, czeka.
"Jak zawsze."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz