Minęło parę dni od czasu zabójstwa Etsuyi i egzekucji Hidekiego, ponownie wśród coraz to mniejszej grupce uczniów zapanowała dość nieprzyjemna atmosfera. Nie było to przyjemne - stać na krawędzi życia i śmierci; nawet jeśli wyeliminowane zostało największe zagrożenie w postaci Superlicealnego Tancerza, wiedzieli, że coś na nich czyha. Część potraciła nadzieję, że wyjdą stąd cało, bo w końcu zostało ich jedenastu. Stracili czworo, może być to mała liczba, ale ich śmierć bardzo odbijała się na zachowaniu reszty.
W kilku przypadkach wzbudziło to panikę, Ozogami przerażał mały ruch cienia, w kilku lęk przed tym co ich czeka. Ci z silnymi umysłami myśleli jeszcze dość racjonalnie, jednak co to im miało przynieść, skoro po kolei się mordowali?
Cała ta pewność, że opuszczą to miejsce cali, przyniesiona przez Kodamę, wyparowała szybciej niż przewidywano. Załamało to nie tylko dziewczynę, każde z nich zostało w pewnym sensie zranione, nadzieja na lepszą przyszłość odeszła. Umrą tutaj, a świat, który tyle o nich słyszał, nawet nie kiwnie palcem, gdy znikną.
-No weź wyjdź! Ile tam zamierzasz siedzieć!- Pod drzwiami pokoju Itsuko siedział naburmuszony iluzjonista, obok niego leżała niewielka taca z posiłkiem. -Ja rozumiem, baby mają swoje wahania...- Coś trzasło w drzwi, jednak chłopak nawet nie drgnął. -...ale nie trzeba się od razu głodzić. I tak jesteś jak taki patyk, nie lepiej być kłodą?- Parsknął pod nosem z niewiadomych przyczyn.
-Nie uda ci się, Usukari i Harada próbowali i nawet się nie ruszyła.- Do niego podeszła Gemmei, pisząca coś w swoim notatniku.
-Ale ja jestem magiczny!- Zagestykulował rękoma, tworząc coś podobne do półokręgu. Psycholog spojrzała tylko na niego spod grzywki, wymamrotała pod nosem coś o ludzkim idiotyzmie i ruszyła w stronę kafeterii.
Chłopak westchnął i uderzył tyłem głowy w drzwi. -Ty wiesz co, zostawię ci to pod drzwiami, jak na razie nikogo nie widzę, więc po cichaczu możesz wszamać żarełko.- Wstał, prostując kości w rękach i skierował się do jadalni. Nie zauważył tylko, że drzwi jej pokoju rozchyliły się, a taca została wciągnięta do mrocznego pomieszczenia.
Kodama najgorzej zniosła całą tę sprawę z Otsu i Fuchido. Po części bali się czy aby nie oszalała i planuje robić dziwne rzeczy, jednak odkąd zatrzasnęła się w swoim pokoju, w ogóle stamtąd nie wyszła. Czasami sprawdzali czy jeszcze nie jest martwa i męczyli ją godzinami, póki w jakiś dziwny sposób nie odpowiedziała. Zazwyczaj rzucała przypadkowym fantem o drzwi albo ścianę i uznawali to za komunikat 'żyję!'.
Himeka wszedł, trzaskając drzwiami, zwrócił tym na siebie uwagę kilku osób.
-I jak?- Od razu przy nim stanął Kohaku z zatroskaną miną, Joshiro mógł przysiąc, że białowłosy z dnia na dzień robił się bardziej jak taka mamusia dla grupy.
-Zostawiłem jedzenie pod drzwiami. - Zajął miejsce obok Yashki i Yuichiego. -Myślałem, że kilkudniowe siedzenie w pokoju to robota dla Nany...
- Co za naiwniara, czyli co, teraz, po każdym sądzie, będzie zamykać się w pokoju, by obwieścić wszem i wobec, że czuje się dotknięta? - Misaka wykrzywiła usta.
-Nie dziwcie się dziewczynie, co, jakby wam roztrzaskano wszelką pewność i nadzieje?
-Oho, Yui gada głębokie rzeczy, trzeba brać tę konwersację na poważnie.- Joshiro odsunął się na bezpieczną odległość od muzyka, byleby tylko nie oberwać.
-Nie nazywaj mnie Yui!
-Dobra, dobra! Widać, że nie tylko Itsuko ma swoje trudne dni.- Uśmiechnął się złośliwie i schował pod stołem by uniknąć dalszego bicia. Drogę zasłoniły mu nogi przyjaciółki z dzieciństwa, które utkwiły w okolicach jego żeber.
-Zaraz go zabijecie...- Yashka spojrzała rozbawiona na Miure.
-To chyba jest celem głównym, pozbyć się błazna.- Chłopak podskoczył, uderzając głową o stolik. Tomiko podniosła swój talerz, posyłając bandytce niemiłe spojrzenie.
-Żadnego zabijania przy jedzeniu!
-Tomi-cchi, ogólnie nie powinno być zabijania!- krzyknął Harada, ciągnąc ją za ramię.
-A tym bardziej jak jem!- Burknęła, pochłaniając ogromną ilość klusek. Białowłosy zaczął się zastanawiać, kiedy tak bardzo pokochała jedzenie.
-Dziękuję, że się tak mną przejmujecie, no po prostu aż w środku mi ciepło się zrobiło.- Joshiro wylazł spod stołu i zaczął otrzepywać ubrudzoną kurzem pelerynę.
-Z natury ludzie są w środku ciepli, Himeka.- Iluzjonista odwrócił się urażony w stronę Hashimoto.
-Ty też, Gemmeś, przeciwko mnie! Myślałem, że jesteś tą normalną...- Zaczął rozmyślać, potrącając kciukiem niewidzialnego wąsa.
-Po prostu jesteś dość niefortunnym przypadkiem, Himeka.- Chłopak opadł zdołowany na ziemię, usiadł na niej i skrzyżował ręce na piersi. Co nie tak jest z ludźmi tutaj? Chociaż... rozejrzał się po sali, chociaż nie byli już w przykrych nastrojach. Błaznując, na coś się przydał.
- Myślicie, że Kodama-san ma zadatki na zostanie Superlicealną Rozpaczą? - ni z tego, ni z owego zainteresowała się Nana, wgryzając się w kawałek sera. Powiodła znudzonym spojrzeniem po skonsternowanej klasie. - No co? Załamała się, więc pytam.
- Ona? Proszę cię - Usukari prychnęła, maskując tym swój niepokój. Szczerze - ją też to zastanawiało.
- Prędzej świnie zaczną latać niż nasza kładka zrobi taki przewrót... chociaż... - Himeka spojrzał poważnie na yakuzę. - Miura-chan, ty nie umiesz latać, mam rację?
- S-spieprzaj! - Shota zachłysnął się powietrzem. Saiji zmarszczył brwi i wystukał coś w urządzeniu.
- [Może ty, czarodziejko, spróbuj wzbić się w powietrze?]
- Starałem się już kilkakrotnie i nigdy mi się to nie udało - niebiesko włosy wyszczerzył się szeroko.
Drzwi kafeterii otworzyły się, większość osób obróciło głowy, jednak nadzieja zgasła w ich oczach, gdy okazało się, że to tylko Monokuma.
- Witam was, ma wspaniała, zrozpaczona klaso~!
- Po co przyszedłeś? - burknął Ryuunosuke. Niedźwiedź sapnął.
- Z dnia na dzień robicie się coraz to bardziej bezczelni. Jestem dyrektorem i mam prawo osobiście kontrolować wasze zachowanie. Ponadto kamera jest uszkodzona.
No tak. Itsuko waliła w nią jajkami, mogła coś zepsuć.
- Chcesz nas poinformować o zdrajcy, rozpaczy w czyjejś osobie...? - Tomiko wydęła pogardliwie wargi i oscentacyjnie unikała kontaktu wzrokowego z maskotką.
- Żeby ułatwić wam zadanie? Niedoczekanie! Wy, młodzi, wszystko chcielibyście dostawać na tacy, podsunięte pod nos - pluszak pokręcił się w te i we wte. - A nawet jeszcze nie mam o kim mówić, niestety, żadne nie podjęło się współpracy z dyrektorem.
W kilku przypadkach wzbudziło to panikę, Ozogami przerażał mały ruch cienia, w kilku lęk przed tym co ich czeka. Ci z silnymi umysłami myśleli jeszcze dość racjonalnie, jednak co to im miało przynieść, skoro po kolei się mordowali?
Cała ta pewność, że opuszczą to miejsce cali, przyniesiona przez Kodamę, wyparowała szybciej niż przewidywano. Załamało to nie tylko dziewczynę, każde z nich zostało w pewnym sensie zranione, nadzieja na lepszą przyszłość odeszła. Umrą tutaj, a świat, który tyle o nich słyszał, nawet nie kiwnie palcem, gdy znikną.
-No weź wyjdź! Ile tam zamierzasz siedzieć!- Pod drzwiami pokoju Itsuko siedział naburmuszony iluzjonista, obok niego leżała niewielka taca z posiłkiem. -Ja rozumiem, baby mają swoje wahania...- Coś trzasło w drzwi, jednak chłopak nawet nie drgnął. -...ale nie trzeba się od razu głodzić. I tak jesteś jak taki patyk, nie lepiej być kłodą?- Parsknął pod nosem z niewiadomych przyczyn.
-Nie uda ci się, Usukari i Harada próbowali i nawet się nie ruszyła.- Do niego podeszła Gemmei, pisząca coś w swoim notatniku.
-Ale ja jestem magiczny!- Zagestykulował rękoma, tworząc coś podobne do półokręgu. Psycholog spojrzała tylko na niego spod grzywki, wymamrotała pod nosem coś o ludzkim idiotyzmie i ruszyła w stronę kafeterii.
Chłopak westchnął i uderzył tyłem głowy w drzwi. -Ty wiesz co, zostawię ci to pod drzwiami, jak na razie nikogo nie widzę, więc po cichaczu możesz wszamać żarełko.- Wstał, prostując kości w rękach i skierował się do jadalni. Nie zauważył tylko, że drzwi jej pokoju rozchyliły się, a taca została wciągnięta do mrocznego pomieszczenia.
Kodama najgorzej zniosła całą tę sprawę z Otsu i Fuchido. Po części bali się czy aby nie oszalała i planuje robić dziwne rzeczy, jednak odkąd zatrzasnęła się w swoim pokoju, w ogóle stamtąd nie wyszła. Czasami sprawdzali czy jeszcze nie jest martwa i męczyli ją godzinami, póki w jakiś dziwny sposób nie odpowiedziała. Zazwyczaj rzucała przypadkowym fantem o drzwi albo ścianę i uznawali to za komunikat 'żyję!'.
Himeka wszedł, trzaskając drzwiami, zwrócił tym na siebie uwagę kilku osób.
-I jak?- Od razu przy nim stanął Kohaku z zatroskaną miną, Joshiro mógł przysiąc, że białowłosy z dnia na dzień robił się bardziej jak taka mamusia dla grupy.
-Zostawiłem jedzenie pod drzwiami. - Zajął miejsce obok Yashki i Yuichiego. -Myślałem, że kilkudniowe siedzenie w pokoju to robota dla Nany...
- Co za naiwniara, czyli co, teraz, po każdym sądzie, będzie zamykać się w pokoju, by obwieścić wszem i wobec, że czuje się dotknięta? - Misaka wykrzywiła usta.
-Nie dziwcie się dziewczynie, co, jakby wam roztrzaskano wszelką pewność i nadzieje?
-Oho, Yui gada głębokie rzeczy, trzeba brać tę konwersację na poważnie.- Joshiro odsunął się na bezpieczną odległość od muzyka, byleby tylko nie oberwać.
-Nie nazywaj mnie Yui!
-Dobra, dobra! Widać, że nie tylko Itsuko ma swoje trudne dni.- Uśmiechnął się złośliwie i schował pod stołem by uniknąć dalszego bicia. Drogę zasłoniły mu nogi przyjaciółki z dzieciństwa, które utkwiły w okolicach jego żeber.
-Zaraz go zabijecie...- Yashka spojrzała rozbawiona na Miure.
-To chyba jest celem głównym, pozbyć się błazna.- Chłopak podskoczył, uderzając głową o stolik. Tomiko podniosła swój talerz, posyłając bandytce niemiłe spojrzenie.
-Żadnego zabijania przy jedzeniu!
-Tomi-cchi, ogólnie nie powinno być zabijania!- krzyknął Harada, ciągnąc ją za ramię.
-A tym bardziej jak jem!- Burknęła, pochłaniając ogromną ilość klusek. Białowłosy zaczął się zastanawiać, kiedy tak bardzo pokochała jedzenie.
-Dziękuję, że się tak mną przejmujecie, no po prostu aż w środku mi ciepło się zrobiło.- Joshiro wylazł spod stołu i zaczął otrzepywać ubrudzoną kurzem pelerynę.
-Z natury ludzie są w środku ciepli, Himeka.- Iluzjonista odwrócił się urażony w stronę Hashimoto.
-Ty też, Gemmeś, przeciwko mnie! Myślałem, że jesteś tą normalną...- Zaczął rozmyślać, potrącając kciukiem niewidzialnego wąsa.
-Po prostu jesteś dość niefortunnym przypadkiem, Himeka.- Chłopak opadł zdołowany na ziemię, usiadł na niej i skrzyżował ręce na piersi. Co nie tak jest z ludźmi tutaj? Chociaż... rozejrzał się po sali, chociaż nie byli już w przykrych nastrojach. Błaznując, na coś się przydał.
- Myślicie, że Kodama-san ma zadatki na zostanie Superlicealną Rozpaczą? - ni z tego, ni z owego zainteresowała się Nana, wgryzając się w kawałek sera. Powiodła znudzonym spojrzeniem po skonsternowanej klasie. - No co? Załamała się, więc pytam.
- Ona? Proszę cię - Usukari prychnęła, maskując tym swój niepokój. Szczerze - ją też to zastanawiało.
- Prędzej świnie zaczną latać niż nasza kładka zrobi taki przewrót... chociaż... - Himeka spojrzał poważnie na yakuzę. - Miura-chan, ty nie umiesz latać, mam rację?
- S-spieprzaj! - Shota zachłysnął się powietrzem. Saiji zmarszczył brwi i wystukał coś w urządzeniu.
- [Może ty, czarodziejko, spróbuj wzbić się w powietrze?]
- Starałem się już kilkakrotnie i nigdy mi się to nie udało - niebiesko włosy wyszczerzył się szeroko.
Drzwi kafeterii otworzyły się, większość osób obróciło głowy, jednak nadzieja zgasła w ich oczach, gdy okazało się, że to tylko Monokuma.
- Witam was, ma wspaniała, zrozpaczona klaso~!
- Po co przyszedłeś? - burknął Ryuunosuke. Niedźwiedź sapnął.
- Z dnia na dzień robicie się coraz to bardziej bezczelni. Jestem dyrektorem i mam prawo osobiście kontrolować wasze zachowanie. Ponadto kamera jest uszkodzona.
No tak. Itsuko waliła w nią jajkami, mogła coś zepsuć.
- Chcesz nas poinformować o zdrajcy, rozpaczy w czyjejś osobie...? - Tomiko wydęła pogardliwie wargi i oscentacyjnie unikała kontaktu wzrokowego z maskotką.
- Żeby ułatwić wam zadanie? Niedoczekanie! Wy, młodzi, wszystko chcielibyście dostawać na tacy, podsunięte pod nos - pluszak pokręcił się w te i we wte. - A nawet jeszcze nie mam o kim mówić, niestety, żadne nie podjęło się współpracy z dyrektorem.
Wśród nastolatków zapanowała poniekąd mała ulga z powodu informacji, jaką miś im dostarczył.
-Ale nie myślcie, że nie jestem chętny na małe układy! Nara gamonie!
-Wciąż nie mam pojęcia, co on od nas chce, wyskakując tak znikąd.- Mruknęła pod nosem Ozogami, patrząc z odrazą na plecy wychodzącego futrzastego.
-Pewnie wkurzyć, zrobić zamęt i potem śmiać się jak głupi do sera...-Miura rozłożył ręce na stoliku i zrobił z nich podpórkę na głowę. Cała ta sytuacja była do dupy, ale dobrze, że jeszcze nie ma pośród nich zdrajcy... -A co, jeśli kłamał?- Reszta spojrzała się na niego różnymi typami spojrzeń. Jedne były zaciekawione, inne aż mówiły 'nie waż się tego mówić'.
-Nie wiem, czy ma jakiś powód do kłamania. Niczego by nie zyskał, prócz paniki i innych dziwnych reakcji wśród nas.-Odparł Yuichi pewnym tonem.
-To mógłby być dobry powód, jak na niego.-Kohaku spojrzał twardo na stół, śmieć tylko czeka, by wyprowadzić kogoś z równowagi.
-[Ale jest też szansa, że mówi prawdę. Nie łamcie się tak od razu.]- Mały uśmiech podarowany przez Saijiego jakoś podniósł po części ich na duchu.
-To nie zmienia faktu, że wciąż czeka na 'panikę i inne reakcje'~- Toyotomi łypnął w stronę klasowego hikikomori, dziewczyna tylko posłała w jego stronę szeroki irytujący uśmiech
-[Nana, nie niszcz tego momentu!]
-Wolicie, by mahou shounen palnął jakiegoś suchara?- Pokazała kciukiem na aż gotującego się w środku Joshiro. Jego dziwaczna peleryna wisiała w powietrzu mimo braku jakiegokolwiek ruchu czy wiatru.
-Głupio się odezwie, to straci zęba, a tutaj nie ma żadnego dentysty, by wymienił na nowe.- Peleryna opadła, a chłopak zadrżał, słysząc jadowity głos Maramo.
-Czy mi się zdaje, czy przy Yashce zachowuje się jak jakiś pies?- Szepnęła Tomiko, zakrywając usta dłonią. Wolała, by bandytka nie słyszała tego tekstu; co jak co, ale chciała jeszcze trochę pożyć. Kohaku podrapał się nieco zażenowany z tyłu głowy. Coś w tym istniała odrobinka prawdy.
Zmrużył oczy, przez paplaninę Tomi-cchi wyobraził sobie Himekę z psimi uszami i machającym ogonem. To nie była dobra oznaka, pokręcił głową, chcąc wyrzucić z niej te myśli.
-Głupio się odezwie, to straci zęba, a tutaj nie ma żadnego dentysty, by wymienił na nowe.- Peleryna opadła, a chłopak zadrżał, słysząc jadowity głos Maramo.
-Czy mi się zdaje, czy przy Yashce zachowuje się jak jakiś pies?- Szepnęła Tomiko, zakrywając usta dłonią. Wolała, by bandytka nie słyszała tego tekstu; co jak co, ale chciała jeszcze trochę pożyć. Kohaku podrapał się nieco zażenowany z tyłu głowy. Coś w tym istniała odrobinka prawdy.
Zmrużył oczy, przez paplaninę Tomi-cchi wyobraził sobie Himekę z psimi uszami i machającym ogonem. To nie była dobra oznaka, pokręcił głową, chcąc wyrzucić z niej te myśli.
-Mi on bardziej osła przypomina.- Pomiędzy ich krzesełkami kucnęła Misaka, nieco rozbawiona sytuacją. Tym razem w wyobraźni Harady pojawił się Himeka z oślimi uszami.
-Gah, przestańcie! To dziwnie działa na moją wyobraźnię!- Obydwie dziewczyny uśmiechnęły się złowrogo patrząc przymrużonymi oczyma na malarza. Fakt bycie artystą oznacza wielką wyobraźnię, co dawało Tomiko jeszcze większe pole do męczenia go.
-Gah, przestańcie! To dziwnie działa na moją wyobraźnię!- Obydwie dziewczyny uśmiechnęły się złowrogo patrząc przymrużonymi oczyma na malarza. Fakt bycie artystą oznacza wielką wyobraźnię, co dawało Tomiko jeszcze większe pole do męczenia go.
- Hej, obgadujecie mnie? - iluzjonista niemal położył się na stole, oparł o blat łokciami. Ozogami uśmiechnęła się.
- Poniekąd. Przy okazji maltretujemy naszą mangakę wizjami z tobą-zwierzątkiem w roli głównej.
- Jeśli nie zostanę w owych wizją kałamarnicą, to możecie sobie wymyślać.
- Nie-e-e! - malarz zacisnął powieki i zakrył dłońmi uszy. Chyba wyobrażenie sobie Himeki z mackami na plecach było już ponad jego wytrzymałość.
- Ups - zachichotała różowo włosa. - Zepsułyśmy go.
- On go zepsuł - Tomiko dźgnęła palcem ramię Joshiro. Chłopak pisnął.
- Nie w szczepionkę!
To wywołało ogólny atak wesołości w tej małej grupce.
Reszta nie zwracała na nich uwagi. Ryuunosuke i Saiji rozmawiali o czymś, specjalnie odsiedli się od stołu głównego, Nana wróciła do pokoju, ściskając całkiem nieźle zapełniony talerz, Yuichi zamknął oczy i nad czymś rozmyślał, Yashka bujała się na krześle, kończąc swoje śniadanie. Natomiast Gemmei obserwowała wszystkich.
Śmiech wyraźnie polepszył samopoczucie szachistki. Wciąż wydawała się spięta, ale zgarbienie pleców zniknęło, patrzyła teraz szeroko otwartymi oczami. Malarz wydawał się lekko zażenowany sytuacją, ale też się śmiał. Iluzjonista... zachowywał się normalnie. Czyli jak pacan.
Skupiła swoją uwagę na reszcie.
Yakuza i reżyser. Snują sekretny plan? Zaprzyjaźnili się. Bardzo. To na pewno. Gdyby... zastanowiło ją, co będzie, jeżeli jeden straci drugiego.
Muzyk. Mało ciekawy obiekt obserwacji.
Bandytka. Wielka niewiadoma. Nie umiała jej rozgryźć. Choć próbowała. Praktycznie żadnych okazywanych emocji. Psychopatka? Zaczęła ją o to podejrzewać, zważywszy na to, jak podobało jej się krzywdzenie Himeki.
To było niepokojące.
-Nee, co wy na to, by wreszcie jakoś przeszukać to miejsce?- Zaczęła Tomiko, zrywając się z miejsca. Poranek minął dość dobrze, zważając na okropne rzeczy, jakie się tu dzieją.
-Po kiego?
-To po tego, że wciąż nie jesteśmy pewni tego miejsca, mój maleńki Ryuunosuke. - Chłopaczek łypnął na nią spod byka, na co odpowiedziała złośliwym uśmieszkiem w jego stronę.
-Świetnie, znowu jakieś głupoty do zrobienia.-Westchnął pod nosem muzyk, miał już po dziurki w nosie tego budynku.
-Widać motywacja dzisiaj jest straszliwie wielka. No co jest! Chcecie stąd wyjść czy nie?! Ruszać te wielkie tyłki!- Z nadmiaru ekscytacji jej włosy się napuszyły i stworzyły wielką kopułę wokoło niej.
-No, to nie jest zły pomysł, do tej pory tylko Itsuko zrobiła mały obchód.
-Widzicie! Nawet Gemmeś chce się przysłużyć! - Pokazała wskazującym palcem na niską dziewczynę. Ta akurat uniosła brew, robiąc dość zabawną minę.
W przeciągu następnych kilkunastu minut wszystkowiedzącej udało się ułożyć pozostałych w jednej linii. Przy niektórych przypadkach, takich jak Miura czy Toyotomi, musiała użyć siły, jednak kiedy ta dziewczyna czegoś chce, nikt jej nie przeszkodzi.
Podczas, gdy zaczęła ich z niewiadomego powodu rozdzielać na grupy, pojawiły się problemy i wąty typu 'Ale ja nie chce być nim/nią w grupie!'
-W dupie mam to, że nie chcesz być, Ryuuś.- Miura nadąsał się i spojrzał gniewnie gdzieś w bok. Nie prosił o wiele, chciał tylko być z Saijim w grupie. Reżyser uśmiechał się przepraszająco zza pleców Dj'a. Misaka podniosła rękę do góry, by zwrócić uwagę Tomiko.
-A jakiemu celu służy ten cały twój dziwaczny plan?
-Agrhhh, misiek nas tu trzyma już trochę czasu, tak?- Zaczęła Usukari, przeciągając sylaby. -Ale nie przeszukaliśmy tego miejsca dokładnie. A co, jeśli ważna wskazówka leży gdzieś na korytarzu i czeka, by ktoś ją znalazł? - Ozogami wywróciła oczyma i niemrawo pokiwała głową. Ruda miała po części rację, stracili już czwórkę, a nawet nie zabrali się za szukanie sposobu wyjścia.
-Skoro jesteś taka chętna, bierz Joshiro i idźcie sprawdzić basen. -Odwróciła się do niej plecami by podać instrukcje Saijiemu. Misaka rozdziawiła usta; ona i idiota? Co sobie ta wariatka wyobrażała?!
-Pójdziecie po Nanę i zajmiecie się biblioteką, ja i Kohaku do was dojdziemy. - Różowowłosa patrzyła, jak Usukari uśmiecha się szeroko w stronę nieśmiałego chłopca, ignorując Yuichiego, nie to, że jej to przeszkadza.
-Pozwólcie mi przeszukać parter, sprawdzę jeszcze Kodamę.- Doktor wyszła, zamykając ostrożnie drzwi.
-A tej co?- Zaczął ostrożnie iluzjonista, kładąc dłonie na biodrach, Toyotoi zmierzył go wzrokiem.
-Proszę, skończ z ta pozą, wyglądasz jak dziewczyna.- W tle Kohaku zasłonił uszy dłońmi i z zamkniętymi oczami zaczął piszczeć niewyraźne słowa. Tomiku poklepała go po plecach, uśmiechnięta od ucha do ucha.
-Yashka, postaraj się nie zabić pandy, dobrze? Cały parter jest wasz i Gemmei.
-Nie mogę niczego obiecywać.- Maramo położyła dłoń na ramieniu chłopaka, ten zadrżał i zaczął przeklinać rudą wariatkę pod nosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz