Oparła się plecami o zimną ścianę klatki schodowej. Co za przerażające miejsce, niby zwykła szkoła, a znajdująca się pod kontrolą pluszowego misia. Niedorzeczność.
Najważniejszym było teraz, by znaleźli drogę, którą stąd wyjdą.
- No ale co...- to nie była żadna z opowieści podobnej do tych, które sama pisała. To realny świat. Naprawdę są tu zamknięci, naprawdę giną ludzie. Oddałaby wiele, żeby to wszystko okazało się być głupim żartem. Tak, Haruka i Taro pewnie siedzą gdzieś ukryci; oglądając wszystko na kamerach i śmieją się z nich...
Potrząsnęła głową, nie mogła wmawiać sobie tak okrutnych kłamstw. Odepchnęła się od ściany i ruszyła na dalsze poszukiwania. Dużo jej one jak na razie nie przyniosły.
Klasa, kolejna klasa, jeszcze jedna klasa, łaźnie i przebieralnie. Niesamowite, mogli się od teraz kąpać! Przewróciła oczami. Może jednak jakaś kąpiel uspokoi nerwy niektórych. Parsknęła krótko w odpowiedzi swoim wyobrażeniom. Przypomniała sobie konwersację przy śniadaniu, a raczej jej brak. Tylko martwa cisza, próby powiedzenia jakiejś głupoty skutkowała gradem niemiłych komentarzy reszty.
- Biedny Ryu...- Mruknęła. Próbował jakoś załagodzić sytuację, jednak wypadł wściekły z jadalni po kilku uwagach Ozogami i Yuichiego. Saiji od razu poleciał za Yakuzą dopilnować, by ten nie zrobił niczego dziwnego.
Zamyślona wróciła z powrotem na parter.
Drzwi od jadalni otworzyły się gwałtownie, niemal uderzając ją w twarz, a ze środka wypadła Nana. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Nie ma mnie niecałe pół godziny, a wy już wykurzyliście część osób. - Przysiadła się do większego stołu, tuż obok Kohaku gryzmolącego w zeszycie.
- Ty chyba nie rozumiesz, gdyby ta idiotka obudziła się zbyt późno, bylibyśmy już martwi! - Rzuciła wściekle Misaka.
-Gdybyśmy bardziej zwracali uwagę na szczegóły, to równie dobrze byśmy znaleźli tę cholerną butelkę. Lepiej się ciesz i dziękuj Sugito - Tomiko siedząca naprzeciw Itsuko również nie wyglądała najlepiej. Widać było po niej na kilometr, że czuła zmęczenie. Zapewne przez obrazy z wczorajszego dnia nie mogła zasnąć.
-Raczej jej brzuchowi - mruknął Etsuya, uśmiechając się do rudej. Jego stwierdzenie wywołało uśmiech na kilku twarzach. Yuichi wstał z impetem i trzasnął dłonią w stół.
-Nie rozumiem, jak potraficie obrócić to w żart! Harukę zamordowano! Taro został pożarty żywcem przez pieprzone koty, na naszych oczach! Kto następny?!
-Toyotomi, radzę ci się uspokoić. Niepotrzebny gniew doprowadzi tylko do większych konfliktów, a tego nie chcemy - Gemmei położyła dłoń na jego przedramieniu , jej piwne oczy wierciły w nim dziury.
-To tylko...- Zaczął cicho, a grzywka zasłoniła mu oczy. - Ja nie chcę by ktoś jeszcze umarł... przynajmniej nie w ten sposób, nie tutaj - na sali zapanowała niezręczna cisza. Hashimoto pozostawiła muzyka w spokoju i wróciła do swojego oddalonego od reszty stołu, zawalonego różnymi papierami.
-Tak się nie stanie. Mówiłam już - wyjdziemy - Itsuko wstała i pochyliła się nad blatem, opierając się o niego rękoma - Nikt już nie umrze.
-Stawiam trzysta yenów, że pisareczka się myli... - spojrzała na Yashkę, czując, jak nabrzmiewa jej żyłka na czole, Bandytka bujała się na krzesełku, trzymając nogi na stole. Hideki zaśmiał się pod nosem, wredny uśmieszek schował za dłonią.
-Haha, to oczywiste, że któreś z tego towarzystwa zostanie kolejną ofiarą. Dawanie im złudnej nadziei nie jest miłe, Kodama - ledwo uniknął wymierzonego w niego długopisu. - Widzisz! Mogłaś mnie zabić.
-Nie rób sobie jaj stary, jej długopisy są przerażające - skomentował Himeka, patrząc na tancerza wielkimi oczami.
-Nie daję złudnych nadziei, balerino. Chociaż czasami dobrze jest trzymać się kłamstw jeżeli dają ci one pewien rodzaju komfort. To się nazywa wiara, a ja wierzę, że stąd uciekniemy.- Po tej małej przemowie Kohaku poklepał ją po głowie, praktycznie niszcząc fryzurę.
-Widać, że do tego dojdziemy prędzej niż myślałem. - Mruknął uśmiechając się szeroko.
-Kodama... dzięki.- Zaskoczona spojrzała w fioletowe oczy Yuichiego.
-Awww, Toyo...
-Zamknij się, Joshiro albo cię uduszę tym twoim prześcieradłem. - Warknął w stronę wrednie uśmiechającego się Iluzjonisty. Otsu, niezauważony przez chłopaka, obszedł stół dookoła i zaczaił się za Himeką.
-Hu? Toyotomi, czemu się tak śmie... agrh! Nie zabijajcie! Weźcie Yashkę! - Dziewczyna kopnęła go pod stołem w kostkę ale wciąż patrzała jak siłował się z bokserem. Ten, puszczając Himekę z uścisku, złapał go za pelerynę i pociągnął do tyłu, aż magik spadł z krzesełka. Niebieskowłosy wił się trochę zanim udało mu się stanąć na nogi. Odwrócił się, by spojrzeć gniewnie na swojego oprawcę, jednak widok, a raczej jego brak, wywołał w nim spore zdziwienie. -Gahhh! Oślepłem!
Klasa patrzyła, jak z założoną przez głowę peleryną biegał po całym pomieszczeniu, obijając się o meble.
-Powiedzieć mu? - Szepnęła rozbawiona Tomiko, Toyotomi pokręcił przecząco głową.
-Niech teraz cierpi.
Wszystkim wydawało się to zabawne , póki jego bieg nie przybrał toru kolizyjnego z ignorującą jego egzystencję Yashką.
-Powiedzieć?
-Za późno, Usukari...
Chłopak wpadł na swoją koleżankę, przewracając ją przez stół i lądując po drugiej stronie. Szybko podniósł się do siadu.
-Ja znowu widzę! Cud! ...ah?- Czując, że to na czym wylądował, było bardziej miękkie od szkolnej podłogi zerknął pod siebie; zbladł, widząc kogo pociągnął ze sobą.
-Dobra, myliłam się, ale chociaż sąd będzie łatwy.- Skomentowała cicho Kodama, oddalona z resztą grupy na bezpieczną odległość.
Maramo również usiadła, nieświadomie spychając Joshiro na bok. Przetarła oczy i zdezorientowana rozejrzała się dookoła.
-Wiesz, że jesteś martwy?- Szepnęła diabelskim tonem, iluzjonista kleknął przed nią i zaczął składać pokłony.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, ja jeszcze chcę kupić ładny dom i założyć rodzinę! Przepraszam!
Blondynka wstała i wsadziła ręce do kieszeni, położyła jedną stopę na jego plecach, przyciskając go mocno do ziemi.
-Haaa! Nie ma litości...- Zaczęła z całej siły naciskać go glanem, pozostawiając siniaki. Z diabelskim uśmiechem patrzała na jego formę, ciesząc się z każdego pisku bólu. Zatracała się w własnym świecie, ignorując wszystko dookoła. Trwało to, póki ktoś nie złapał jej od tyłu w miażdżącym uścisku.
-Oi Maramo, nie myślisz, że to za dużo!? To tylko zwykły wypadek!- Zamrugała parę razy i spojrzała na boksera za nią. Kohaku i Tomiko pomagali iluzjoniście wstać, chłopak garbił się, ale mimo to uśmiechał się bardzo szeroko.
-Jest dobrze, Yashka miała gorsze odpały.
-Gorsze?! Ona cię chciała zabić!- Wtrąciła się z piskiem Misaka, nieco panikując.
-Zaraz ciebie zabije, Pinkie, jeśli się nie zamkniesz!-Warknęła blondynka, próbując wyrwać się Otsu. Gigant jednak nie dał się dziewczynie i podrzucił ją odrobinę do góry.
-Ale nie powinnaś tak reagować! - zawołała Itsuko, wstając.
-Oho, nasza superbohaterka Kodama idzie uratować szkolną ofiarę.- Tym razem wszyscy spojrzeli nieprzychylnie na Fuchido. Dało to sposobniść ucieczki Yashce, odciągnęła umięśnione łapy i wyślizgnęła się dołem.
-Hej! - Próbowała uciec z jadalni, jednak na drodze stanęła jej pisarka. Maramo zaśmiała się cynicznie.
-I co mi zrobisz, dziabniesz długopisikiem? Zadraśniesz kartką? - Uniosła łokieć i uderzyła nim w twarz dziewczyny, przepychając ją w bok. Itsuko upadła na ziemię, z nosa poleciała krew.
-Nosz kurde jego mać, Tomi-cchi, trzymaj go.- Kohaku oddał Usukari iluzjonistę, zaraz potem złapał Maramo za rękę i przyciągnął do siebie. - Jesteśmy w trudnej sytuacji, a stwarzanie kłopotów to kolejnie utrudnienie. Więc proszę, przestań.- Rzekł głębokim głosem, wiercąc w niej dziury wzrokiem. Odepchnął zdziwioną blondynkę i kucnął przy Kodamie.
-Nie wygląda na złamany, ale lepiej to zatamować...- Wyciągnął paczkę chusteczek i podał ją dziewczynie. - Idź zmyj tę krew... Misaka, skończ panikować i weź się na coś przydaj, pomóż jej.- Różowo-włosa szybko podeszła do Itsuko i pomogła jej wstać, zaraz potem skierowały się do kuchni.
-Tomi-cchi, idź z nim do gabinetu lekarskiego. Maramo, usiądź i ochłoń. Reszta niech zajmie się sobą.- Powiedziawszy to, podszedł do rudej i pomógł jej nieść ledwo przytomnego chłopaka.
Cała sytuacja doprowadziła do tego, że Yashkę odizolowano, dając jej połowę stolika Gemmei dla siebie. Żadnej z nich to nie przeszkadzało, więc nie było kolejnych niepotrzebnych kłótni. Usukari i Harada powrócili z gabinetu lekarskiego bez iluzjonisty. Chłopak zasnął, kiedy tylko poczuł, że jest w łóżku. Nie widząc jakiegokolwiek zagrożenia, zostawili go tam. Samego.
-Serio, zostawienie go bez nadzoru było dobrym pomysłem?- Zapytała ciężko Kodama; ta akurat siedziała z dwoma chusteczkowymi tamponami w nosie.
-Wśród nas nie ma Ryuunosuke, Saijiego i Nany. Nie wiem, czy mogliby oni dokonać zabójstwa.- Słowa Kohaku jakoś nie zapewniły innym spokoju.
-Albo ta podróbka Pedobeara mogłaby mu coś zrobić.- Usukari zaczęła okręcać sprężynkowate pasemko wokół palca.
-Nie zdziwiłoby mnie to... - Wszystkie spojrzenia skierowane zostały na Hashimoto. - On tylko czeka, aż pojawią się u nas obawy wobec reszty. Pewnie będzie oddzielać nas od siebie nawzajem, by w końcu nasze umysły miały pozostałych za wrogów. Nie wiadomo, co może zrobić z Himeką, nastawia go, by nas zdradził? Albo dzielił? Być może przeprowadza...jak to nazywacie? Ah, 'pranie mózgu' na jednym z trojga nieobecnych. - Kolejna już tego dnia fala ciszy ogarnęła pomieszczenie.
-Agrh, mam dość, że ta kukła się nami bawi! - Wrzasnęła Kodama, zrywając się z krzesełka. Zaczęła robić kółka dookoła stołu. - Cholerny misiek myśli, że może robić z nami, co chce?! Ja już mu pokażę! Oi Monozasrańcu, rusz tu swoją leniwą włochata dupę, bym mogła ją rozszarpać na kawałeczki!
-Wah! Gdzie idziesz?!- Tomiko zeskoczyła ze swojego miejsca i złapała Itsuko w talii.
-Złożyć wizytę dyrektorowi, oczywiście. A co?
-Nie! Itsuko! Pierwsza osoba, która która to zrobiła, była zarazem ostatnią, tamta dziewczyna zginęła! - To zatrzymało pisarkę na moment.
-Tak, tak, niewdzięczna wychowanko!- Z głośnika zabrzmiał wredny głos oprawcy. - Tobie naprawdę spieszno do grobu! Pu-pu, droga wolna, z chęcią pozbędę się najmniej lubianego ucznia. - Na czole Kodamy wyskoczyła pulsująca żyłka. Ruszyła rozwścieczona do kuchni, po chwili wróciła z półmiskiem zapełnionym... jajkami?
-Ja ci dam najmniej lubianego ucznia.
-Itsuko, to nie jest dobry pomysł! - Zawołał Kohaku, jednak został przez nią zignorowany. Wzięła w rękę jedno z jajek i cisnęła nim precyzyjnie w obiektyw kamery, tej obok głośnika. Zaraz potem nadleciała armada kolejnych jajek.
-I przegięłaś, dziewczynko! Twój dyrektor nie będzie tolerował tak chamskiego zachowania! - piskliwy głos, mimo 'surowości', wydawał się rozbawiony. Nagle głośnik rozsunął się ujawniając karabin maszynowy. Kodama odepchnęła od siebie Usukari i posłała ją w głąb pomieszczenia; reszta również wstała, zaalarmowana. Lufa automatycznie skierowała się na Itsuko, dokładniej zaś pod jej nogi.
-Złe dzieci trzeba karać~ - lufa zaczęła się obracać, a pociski uderzały o ziemię, zostawiając ciemne wgniecenia. Dziewczyna uciekała tam gdzie mogła, byle z dala od reszty. Nie mogła pozwolić, by z jej powodu coś im się stało. Chciała spojrzeć, czy z klasą wszystko w porządku, jednak potknęła się o nogę krzesełka i padła na ziemię, obijając ramię. Masa pocisków zbliżała się do Itsuko, już czuła, że to jej koniec.
Patrzyła z przestrachem na nadciągającą śmierć, póki nie poczuła, jak coś ją uderza i odpycha do tyłu. Ah tak, raz wyczytała, że pociski posiadają coś takiego jak odpryski, powstające po uderzeniu o coś twardego. Poczuła ból w okolicach twarzy, już drugi raz tego dnia, to doprawdy nazywa się szczęściem. Huh, ale dlaczego nic nie przeszyło jej ciała?
-Itsuko!- To był głos Tomiko, z tonu wynikało, że była przerażona. Spróbowała przetrzeć oczy tą dobrą ręką. Musiała zgubić okulary w ucieczce. Jednak kiedy już jej palce weszły w kontakt z twarzą, miast gładkiej skóry jej palce przejechały po czymś mokrym.
-Huh... co... jest? - Zapytała się cicho, jednak z jej ust nie wyszło nic prócz bełkotu. Twarz jej nie słuchała... adrenalina wyparowała, teraz czuła ból. Osunęła się w nieświadomość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz