Przy życiu zostało ich już tylko ośmioro.
Za kilkanaście minut kolejne umrze, w ramach kary.
A psychiatra, na spółkę z iluzjonistą i wszystkowiedzącą, mają się przyczynić do posłania innego ucznia "do kozy".
Fioletowowłosa westchnęła. Postanowiła przyjrzeć się łazience, a raczej znajdującym się w niej szczątkom. Co nasuwało jej się, gdy spoglądała na mięśnie i fragmenty zmasakrowanej twarzy?
Winny jest psychopatą. Znowu.
Niechętnie kucnęła przy tej brei, żałowała, że nie ma rękawiczek czy czegoś podobnego, by rozgarnąć mięso. W końcu, krzywiąc się z obrzydzeniem, zanurzyła w tym dłoń. Miała nadzieję już nigdy więcej nie musieć tego robić.
- Macie coś? - zawołała do obecnych w części mieszkalnej Joshiro i Tomiko.
- E... rozcharatanego trupa, a ty? - za odpowiedź Himeka dostał po głowie, kwiknął i upadł na podłogę, kryjąc czaszkę. - Nie jestem manekinem do bicia!
Hashimoto przewróciła oczami, nagle jej palce dotknęły czegoś metalowego. Złapała tajemniczy przedmiot i wyciągnęła go spod fragmentów Yuichiego. To był nóż, cały skąpany w różowej cieczy.
- Według danych od Monognoja, Toyotomiego uduszono. To chyba miało miejsce przed filetowaniem... - Usukari obejrzała się po pokoju, niepewna, za czym powinna się rozglądać. Odchrząknęła. Obok łóżka, po drugiej stronie, gdzie kulił się iluzjonista, leżała zwykła poduszka. Sprawca chyba przyniósł ją ze sobą, bo pod głową trupa również znajdował się worek z pierzem. - P-poduszką.
- Co? - Gemmei stanęła w progu łazienki, wyciągając zakrwawiony nóż.
- Yuichiego zabiła... poduszka.
- To raczej nie jest szukany przez nas sprawca, co? - Himeka przyjrzał się uważnie kawałkowi posadzki pod łóżkiem. Tu również połyskiwała krew, w jej kałuży stała dziwna figurka. Chwycił ją dwoma palcami i machnął nią w górze. - Coś oblanego krwią, co nie pochodzi z ciała muzyka.
Wszystkowiedząca odebrała trzymany przez nastolatka przedmiot. Poznała go. Dziwne.
- T-to wszystko? - zapytała lekarka, odkładając nóż na szafkę nocną. Chciała jak najprędzej zmyć z rąk krew DJ'a. - Zaraz wracam.
Wybiegła z pokoju i skierowała się do najbliższej łazienki, niemal tratując stojącą na środku korytarza pisarkę. Psychiatra nie zauważyła, na kogo wpadła, wstała z podłogi i pobiegła dalej. Kodamę interesowało, jak idzie śledztwo. Do mostka dociskała plik zdjęć, przewiązanych różową (a jakże!) wstążką.
Za kilkanaście minut kolejne umrze, w ramach kary.
A psychiatra, na spółkę z iluzjonistą i wszystkowiedzącą, mają się przyczynić do posłania innego ucznia "do kozy".
Fioletowowłosa westchnęła. Postanowiła przyjrzeć się łazience, a raczej znajdującym się w niej szczątkom. Co nasuwało jej się, gdy spoglądała na mięśnie i fragmenty zmasakrowanej twarzy?
Winny jest psychopatą. Znowu.
Niechętnie kucnęła przy tej brei, żałowała, że nie ma rękawiczek czy czegoś podobnego, by rozgarnąć mięso. W końcu, krzywiąc się z obrzydzeniem, zanurzyła w tym dłoń. Miała nadzieję już nigdy więcej nie musieć tego robić.
- Macie coś? - zawołała do obecnych w części mieszkalnej Joshiro i Tomiko.
- E... rozcharatanego trupa, a ty? - za odpowiedź Himeka dostał po głowie, kwiknął i upadł na podłogę, kryjąc czaszkę. - Nie jestem manekinem do bicia!
Hashimoto przewróciła oczami, nagle jej palce dotknęły czegoś metalowego. Złapała tajemniczy przedmiot i wyciągnęła go spod fragmentów Yuichiego. To był nóż, cały skąpany w różowej cieczy.
- Według danych od Monognoja, Toyotomiego uduszono. To chyba miało miejsce przed filetowaniem... - Usukari obejrzała się po pokoju, niepewna, za czym powinna się rozglądać. Odchrząknęła. Obok łóżka, po drugiej stronie, gdzie kulił się iluzjonista, leżała zwykła poduszka. Sprawca chyba przyniósł ją ze sobą, bo pod głową trupa również znajdował się worek z pierzem. - P-poduszką.
- Co? - Gemmei stanęła w progu łazienki, wyciągając zakrwawiony nóż.
- Yuichiego zabiła... poduszka.
- To raczej nie jest szukany przez nas sprawca, co? - Himeka przyjrzał się uważnie kawałkowi posadzki pod łóżkiem. Tu również połyskiwała krew, w jej kałuży stała dziwna figurka. Chwycił ją dwoma palcami i machnął nią w górze. - Coś oblanego krwią, co nie pochodzi z ciała muzyka.
Wszystkowiedząca odebrała trzymany przez nastolatka przedmiot. Poznała go. Dziwne.
- T-to wszystko? - zapytała lekarka, odkładając nóż na szafkę nocną. Chciała jak najprędzej zmyć z rąk krew DJ'a. - Zaraz wracam.
Wybiegła z pokoju i skierowała się do najbliższej łazienki, niemal tratując stojącą na środku korytarza pisarkę. Psychiatra nie zauważyła, na kogo wpadła, wstała z podłogi i pobiegła dalej. Kodamę interesowało, jak idzie śledztwo. Do mostka dociskała plik zdjęć, przewiązanych różową (a jakże!) wstążką.
Obejrzała się, dokąd pobiegła doktor, w ułamku sekundy zauważyła, że jej dłonie splamione są różem.
-Wyskoczyła jak zają... o, cześć Kłoda!-W drzwiach pojawił się nieco zatroskany iluzjonista. Pewnie się dziewczynie niedobrze zrobiło czy coś, widok w kiblu był dość... straszny. Oparł się o próg i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.- Wciąż jesteś zła?
-Nie... co z poszukiwaniami?- Zapytała cicho, zaciskając ręce na pliku. Nie chciała, by Ozogami jakoś wywęszyła, że kręci się blisko miejsca zbrodni. Urządziłaby kolejną niepotrzebną kłótnię.
-Jak zawsze. Nie za dużo znaleźliśmy, ale to chyba wiele mówi o sprawcy.
-Gorzej będzie, jeśli to należało do Yuichiego.- Wtrąciła się Tomiko, przeczesując rude loki palcami; przydałaby się jej jakaś frotka. Miała już powoli dosyć, że włosy przeszkadzają w robieniu jakiejkolwiek czynności.-Ty weź zwiewaj, zanim Misa uruchomi swoje mega sensory i cię tu wypatrzy.-Zaśmiała się gorzko, machając ręką w stronę pisarki. Ta pokiwała głową i zniknęła w głębi korytarzu, po drodze minęła się z nieco zdegustowaną Gemmei.
Nie minęło sporo czasu, a Monokuma ogłosił, że czas na rozpoczęcie sądu.
Tak jak za każdym razem, kiedy tracili niewinną osobę, zebrali się w pokrytym szkarłatem pokoju. Całym szczęściem ramka Toyotomiego przedstawiała twarz chłopaka w nienaruszonym stanie.
-Nie muszę prawić monologu, że sprawca jest chory psychicznie, prawda?- Zaczęła zrezygnowana psychiatra, ta cała szopka z zabijaniem ją powoli męczyła. Już otwierała usta, by zacząć mówić o narzędziu zbrodni, jednak wtrącił jej się Monocwel.
-A czemu nie? Lubię to słowo.
-Chory psychicznie?- Spytał się nieco zaciekawiony Himeka.
-Monolog.- Odparł szybko. Iluzjonista nie wiedział czy ma się z tego śmiać, czy czuć zażenowanie i przykrość wobec zwierzaka. Jednak kiedy usłyszał, jak hikikomori obok parska śmiechem, sam szybko dołączył. Kohaku zmierzył ich surowym wzrokiem.
-Nie chcę przeszkadzać wam w dobrej zabawie, ale jesteśmy na... sądzie. Trochę powagi proszę.- Wymienili się spojrzeniami i spróbowali uspokoić chichoty.
-Jak już chciałam zacząć...-Zwrócili swoje głowy w stronę nieco zniecierpliwionej Hashimoto. -Ofiara została uduszona poduszką. Był to główny przedmiot zabójstwa.
-Główny?
-Jak widziałaś Ozogami, ciało było... w nie najlepszym stanie. W łazience znalazłam nóż odpowiedzialny za to. Ofiarę uduszono we śnie, a potem zbezczeszczono jej zwłoki.- Wytłumaczyła, przeglądając akta pozostawione przez ich oprawcę. Wolała nie patrzeć na twarze. Były tak różne, skrywały tyle emocji. Tyle negatywnych emocji... jakoś to na nią źle oddziaływało. Fakt, były wyjątki które wolały ukryć to za obojętną bądź pozytywną fasadą. Do nich zaliczała się ona sama, razem z, o dziwo, Himeką i Sugito. Tylko oni w przeciwieństwie do niej nie brali rzeczy na poważnie. To był rodzaj ucieczki? A może przetwarzali fakty na bardziej im pasujące. Taki rodzaj ignorancji rzeczywistości był częstym przypadkiem wśród ludzi.
-Poduszka nie należała do Yuichiego. Sprawca przytargał ją ze sobą.- Widząc, że Gemmei nie będzie kontynuować, do głosu dostała się wszystkowiedząca. -Czekaj, znalazłaś nóż? Czemu nie powiedziałaś?
-Przepraszam, byłam zbyt zdegustowana krwią i musiałam zdezerterować- Opuściła głowę.
-Nie musisz przepra...
-A właśnie, że powinna! Skoro się do tego zgłosiła, nie powinna tchórzyć i się do czegoś nadać!
-To może się zamkniesz i sama coś zrobisz! Nic, tylko siedzisz na tym dupsku i zrzędzisz. Mam dosyć tego, jaką szmatą potrafisz być!- Tomiko uderzyła pięścią w drewniany podest. Ta dziewczyna chyba każdemu tutaj grała na nerwach. Jak nie znęca się nad biedną Kodamą, to niepotrzebnie komentuje ich pracę.
-Hej, hej, hej, Tomiko, Misaka, będziecie się później kłócić! Teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie!- Jak zawsze w sprzeczkę wtrącił się Harada. -Macie coś jeszcze czy znowu będziemy czekać na cud?-Zapytał głośno, by cała trójka, która przeszukiwała pokój muzyka, usłyszała.
-Pionek od shogi. Nie za bardzo się znam na tym ale to chyba był...- Iluzjonista przyłożył palec do brody w akcie ciężkiego procesu myślenia.
-Złoty generał.- Wtrąciła się Tomiko, nie wyglądała jeszcze na uspokojoną, jednak była chętna, by brać udział w tej debacie. - Jak myślicie, mogłoby to znaczyć coś większego? Stoją najbliżej król, mogą porusza...
-Nie wierzę, by miał jakieś większe znaczenie.- Zadumał białowłosy, rudowłosa spojrzała na niego nieco zirytowana tym, że znowu jej przerwano. -Yuichi nie był typem, który by grał w gry planszowe.
-To teraz musimy się domyślić reszty, bo już nic więcej nie mamy!- Joshiro zaklaskał w dłonie z wielkim uśmiechem.
-Znowu?!
-Widzisz, Misa, to nie tak, że my jesteśmy nieuważni. To sprawcy są dobrzy w ukrywaniu śladów.- Widząc, jak czerwona ze złości zrobiła się szachistka, jego uśmiech się powiększył. Może wreszcie przestanie być tak wredna i doceni to, co robią.
-Może po prostu nikt tutaj nie jest na tyle kompetentny, by znaleźć jakikolwiek ślad!- I jego starania poszły się chuchać. Ta dziewczyna się nigdy nie nauczy szacunku.
-[Może następnym razem niech Nana szuka. Ona jest dobra w znajdywaniu dziwnych rzeczy.]- Z początku reżyser chciał tym zdaniem rozświetlić atmosferę, jednak sam się przekonał, że to nie byłby zły pomysł. Dziewczyna spojrzała niby nieśmiało w dół.
-To tylko głupie szczęście.
-To następnym razem puścimy ją.- Orzekła oczywistym tonem Ozogami. Hikikomori pisnęła w przestrachu.
-Chcesz, żeby był następny raz?!
-Czekaj... nie! - Próbowała się jakoś wyciągnąć z tego wiru, nierozważne słowo mogłoby na nią zrzucić niepotrzebne oskarżenia. A tego by nie chciała.
-Załóżmy, że pionek należał do sprawcy. Nie możemy się zapytać od tak, czy któreś z nas gra w shogi.- Stwierdziła Gemmei. Oczywiście, że osoba winna by skłamała. Albo gdyby znalazł się ktoś szczery i powiedział, że gra, winny mógłby również to wyznać. Bardzo ryzykowne, ale z odpowiednią argumentacją mógłby przekierować wszystko podejrzenie na tę drugą osobę. Ale... wtedy ta osoba trzymałaby cały ten sąd w garści. Jakby zaplanowała wszystko od początku.
-[Mamy osobę, która gra w szachy. To chyba to samo, co nie?]
Misaka prychnęła arogancko, czy ten dzieciak porównał właśnie tę piękną grę do czegoś tak niezrozumiałego jak shogi? Był to dla niej nieco drażliwy temat i zazwyczaj kończyło się tym, że osoba, która w jej mniemaniu obraziła piękno szachów, lądowała na ostrym dyżurze ze złamaną kończyną.
-Wypraszam sobie. W życiu bym nie tknęła czegoś tak nieklasycznego jak shogi.- Rzekła z niesmakiem. Skrzyżowała ręce na znak 'x' i obdarzyła Saijiego niemiłym spojrzeniem.
-Co za nienawiść wobec szachów. Nie lepiej spytać się Tomi? Ona wie wszystko. Albo Kłody, przecież w tym zeszycie czary wyprawia.
-To nie jest takie łatwe, Joshiro. Nawet one mogą nie wiedzieć o czymś taki...
-Aktualnie - wiem.- wszystkowiedząca przerwała Kohaku cichym głosem. -Ale... według mnie ta osoba by... nie zrobiła tego.- Jej głos miał niedowierzającą nutę.
-Huh? Czemu?- Uniosła głowę i spojrzała prosto w zielone tęczówki malarza. Zaraz potem przesunęła wzrok, by zrobić to samo z podobnymi chłopcu oczami.
-To następnym razem puścimy ją.- Orzekła oczywistym tonem Ozogami. Hikikomori pisnęła w przestrachu.
-Chcesz, żeby był następny raz?!
-Czekaj... nie! - Próbowała się jakoś wyciągnąć z tego wiru, nierozważne słowo mogłoby na nią zrzucić niepotrzebne oskarżenia. A tego by nie chciała.
-Załóżmy, że pionek należał do sprawcy. Nie możemy się zapytać od tak, czy któreś z nas gra w shogi.- Stwierdziła Gemmei. Oczywiście, że osoba winna by skłamała. Albo gdyby znalazł się ktoś szczery i powiedział, że gra, winny mógłby również to wyznać. Bardzo ryzykowne, ale z odpowiednią argumentacją mógłby przekierować wszystko podejrzenie na tę drugą osobę. Ale... wtedy ta osoba trzymałaby cały ten sąd w garści. Jakby zaplanowała wszystko od początku.
-[Mamy osobę, która gra w szachy. To chyba to samo, co nie?]
Misaka prychnęła arogancko, czy ten dzieciak porównał właśnie tę piękną grę do czegoś tak niezrozumiałego jak shogi? Był to dla niej nieco drażliwy temat i zazwyczaj kończyło się tym, że osoba, która w jej mniemaniu obraziła piękno szachów, lądowała na ostrym dyżurze ze złamaną kończyną.
-Wypraszam sobie. W życiu bym nie tknęła czegoś tak nieklasycznego jak shogi.- Rzekła z niesmakiem. Skrzyżowała ręce na znak 'x' i obdarzyła Saijiego niemiłym spojrzeniem.
-Co za nienawiść wobec szachów. Nie lepiej spytać się Tomi? Ona wie wszystko. Albo Kłody, przecież w tym zeszycie czary wyprawia.
-To nie jest takie łatwe, Joshiro. Nawet one mogą nie wiedzieć o czymś taki...
-Aktualnie - wiem.- wszystkowiedząca przerwała Kohaku cichym głosem. -Ale... według mnie ta osoba by... nie zrobiła tego.- Jej głos miał niedowierzającą nutę.
-Huh? Czemu?- Uniosła głowę i spojrzała prosto w zielone tęczówki malarza. Zaraz potem przesunęła wzrok, by zrobić to samo z podobnymi chłopcu oczami.
-Nana, ty grasz zawodowo w shogi, prawda?- Hikikomori uśmiechnęła się i pokazała znak 'v' palcami.
-Uznają mnie za geniusza czy coś.- Zaśmiała się głupawo. To było dość dziwne, ona szczególnie nie nadawała się do kategorii geniuszy.
-Wiedziałam, że z tobą od początku było coś nie tak!
-Oi, Misa, nie możesz tak od razu oskarżać ludzi! Nie wiadomo, czy to na pewno ona.-Misaka nie potrafiła zrozumieć, czemu ta ruda wiedźma broniła małej wariatki. Ciekawe, czy gdyby była na jej miejscu, też by ją tak zacięcie wybraniała. To nie tak, że była zazdrosna.
-Aktualnie ten złoty generał należy do mnie.- Wszyscy spojrzeli na drobną dziewczynę, uśmiechała się niewinnie, jak gdyby nie było żadnego morderstwa.
-Nana, odpowiedz szczerze na moje pytanie... to ty zabiłaś Yuichiego?- Tym razem głos Tomiko był wolny i nieco ściszony.
-A kto inny? Wszystkie ślady pokazuję na mnie, co nie? A raczej ślad.- Co było z nią nie tak? Tak szybko się poddawała? Zupełnie jakby oczekiwała odnalezienia prawdy. Jakby... Oczy Gemmei się rozszerzyły do gigantycznych rozmiarów.
-Wiedziałaś, że tak to przebiegnie, zgadza się? - Ona również niemal szeptała. Może dlatego wyglądała na tak pewną i nie pokazywała jakiegokolwiek stresu.
-Troszkę. Wiedziałam, że znajdziecie mojego generała. Specjalnie go zostawiłam.- Wzruszyła ramionami. Może naprawdę jest geniuszem. - Pomyślała Hashimoto.
-[Dlaczego? Przecież pod pewnym względem się dogadywaliście.]- Dziewczyna posłała Saijiemu przepraszający uśmiech.
-Nie zauważyliście? To, że jako jedyny nie został dotknięty przez tę szkołę? Każdy z nas się zmienił w pewnym stopniu, on nie. Jako jedyny nie został 'nabrany' przez Rozpacz. To tłumaczyłoby tylko jedno.- Uśmiech zniknął z jej twarzy i został zastąpiony przez szaleńczą ekspresję. -Ukarałam Rozpacz. Misa nie będzie już wredna. Będziecie spać bez strachu. Hej, chyba czas na głosowanie.-Zapytała się Monokumy, wesoło uśmiechnięta.
Głosowanie poszło gładko. Nie obeszło się bez zszokowanych i zdradzonych min. Sprawcą naprawdę okazała się Sugito.
Stanęła w śnieżnobiałym pokoju. Czyli teraz zginie, tak? Trochę ją to przerażało, jednak była z siebie zadowolona. To zadowolenie umniejszało jakikolwiek strach i przerażenie.
Po krótkiej chwili wyczuła dziwny metaliczny zapach. Co, chcą ją zaśmrodzić na śmierć? Niewielkie szanse.
Białe ściany powoli zaczęły zmieniać kolory, cała ta akcja przyspieszyła, krzywdząc jej oczy.
Razem z kolorami, powietrze zaczynało się dość szybko zmieniać. Zdawało się być gęstsze, było jej trudno oddychać. Ze ściany wysunęło się coś na podobieństwo Monozasrańca, zrobione z mnóstwa neonowych rurek. Zrobiła zniesmaczoną minę, to nie widok, jakiego oczekiwała przed śmiercią. Ciekawe czy ją teraz zgniecie, czy może usmaży.
-Uznają mnie za geniusza czy coś.- Zaśmiała się głupawo. To było dość dziwne, ona szczególnie nie nadawała się do kategorii geniuszy.
-Wiedziałam, że z tobą od początku było coś nie tak!
-Oi, Misa, nie możesz tak od razu oskarżać ludzi! Nie wiadomo, czy to na pewno ona.-Misaka nie potrafiła zrozumieć, czemu ta ruda wiedźma broniła małej wariatki. Ciekawe, czy gdyby była na jej miejscu, też by ją tak zacięcie wybraniała. To nie tak, że była zazdrosna.
-Aktualnie ten złoty generał należy do mnie.- Wszyscy spojrzeli na drobną dziewczynę, uśmiechała się niewinnie, jak gdyby nie było żadnego morderstwa.
-Nana, odpowiedz szczerze na moje pytanie... to ty zabiłaś Yuichiego?- Tym razem głos Tomiko był wolny i nieco ściszony.
-A kto inny? Wszystkie ślady pokazuję na mnie, co nie? A raczej ślad.- Co było z nią nie tak? Tak szybko się poddawała? Zupełnie jakby oczekiwała odnalezienia prawdy. Jakby... Oczy Gemmei się rozszerzyły do gigantycznych rozmiarów.
-Wiedziałaś, że tak to przebiegnie, zgadza się? - Ona również niemal szeptała. Może dlatego wyglądała na tak pewną i nie pokazywała jakiegokolwiek stresu.
-Troszkę. Wiedziałam, że znajdziecie mojego generała. Specjalnie go zostawiłam.- Wzruszyła ramionami. Może naprawdę jest geniuszem. - Pomyślała Hashimoto.
-[Dlaczego? Przecież pod pewnym względem się dogadywaliście.]- Dziewczyna posłała Saijiemu przepraszający uśmiech.
-Nie zauważyliście? To, że jako jedyny nie został dotknięty przez tę szkołę? Każdy z nas się zmienił w pewnym stopniu, on nie. Jako jedyny nie został 'nabrany' przez Rozpacz. To tłumaczyłoby tylko jedno.- Uśmiech zniknął z jej twarzy i został zastąpiony przez szaleńczą ekspresję. -Ukarałam Rozpacz. Misa nie będzie już wredna. Będziecie spać bez strachu. Hej, chyba czas na głosowanie.-Zapytała się Monokumy, wesoło uśmiechnięta.
Głosowanie poszło gładko. Nie obeszło się bez zszokowanych i zdradzonych min. Sprawcą naprawdę okazała się Sugito.
Stanęła w śnieżnobiałym pokoju. Czyli teraz zginie, tak? Trochę ją to przerażało, jednak była z siebie zadowolona. To zadowolenie umniejszało jakikolwiek strach i przerażenie.
Po krótkiej chwili wyczuła dziwny metaliczny zapach. Co, chcą ją zaśmrodzić na śmierć? Niewielkie szanse.
Białe ściany powoli zaczęły zmieniać kolory, cała ta akcja przyspieszyła, krzywdząc jej oczy.
Razem z kolorami, powietrze zaczynało się dość szybko zmieniać. Zdawało się być gęstsze, było jej trudno oddychać. Ze ściany wysunęło się coś na podobieństwo Monozasrańca, zrobione z mnóstwa neonowych rurek. Zrobiła zniesmaczoną minę, to nie widok, jakiego oczekiwała przed śmiercią. Ciekawe czy ją teraz zgniecie, czy może usmaży.
Z biegiem czasu i zmiany kolorów, rurki stawały się coraz jaśniejsze. Co oznaczało tylko jedno... Wycofała się na tyły pomieszczenia, z tego, co wiedziała albo dojdzie do wybuchu, albo... tylko do wybuchu.
Jak przewidziała, po chwili cały pokój zmienił kolor na czerwony, a rurki wybuchły. Gaz z ich wnętrza wymieszał się z tym, na jaki zamieniono tlen, tworząc reakcję wybuchową. Płomienie dotarły do dziewczyny, parząc ją po kończynach, pisnęła, czując, jak skóra topi się pod tym żarem. Razem z nimi, w jej ciało wbiły się pozostałości po szkle. Osunęła się na ziemię, oddychając ciężko.
Cała sekwencja powtórzyła się, kiedy na suficie pojawiła się następna marna podobizna neonowego Monokumy. Tym razem płomienie jej nie dosięgły, za to kolejna chmara szkła podążyła, kalecząc jej ciało. A zaraz za nią gruz, który odpadł w ramach wybuchu. Przygniótł on drobne ciało hikikomori, odbierając jej resztki życia.
Tomiko opuściła kafeterię jako jedna z ostatnich i ruszyła w stronę dormitorium. Chciała... odpocząć. W zasadzie 'posterunek' trzymała już tylko Misaka, nie mająca chyba zamiaru już zasypiać. Żeby nie spać, włożyła pod powieki dwie zapałki, nikt tego nie skomentował. Teraz wizja śmierci we śnie zdawała się najrealniejszą...
Jak przewidziała, po chwili cały pokój zmienił kolor na czerwony, a rurki wybuchły. Gaz z ich wnętrza wymieszał się z tym, na jaki zamieniono tlen, tworząc reakcję wybuchową. Płomienie dotarły do dziewczyny, parząc ją po kończynach, pisnęła, czując, jak skóra topi się pod tym żarem. Razem z nimi, w jej ciało wbiły się pozostałości po szkle. Osunęła się na ziemię, oddychając ciężko.
Cała sekwencja powtórzyła się, kiedy na suficie pojawiła się następna marna podobizna neonowego Monokumy. Tym razem płomienie jej nie dosięgły, za to kolejna chmara szkła podążyła, kalecząc jej ciało. A zaraz za nią gruz, który odpadł w ramach wybuchu. Przygniótł on drobne ciało hikikomori, odbierając jej resztki życia.
Tomiko opuściła kafeterię jako jedna z ostatnich i ruszyła w stronę dormitorium. Chciała... odpocząć. W zasadzie 'posterunek' trzymała już tylko Misaka, nie mająca chyba zamiaru już zasypiać. Żeby nie spać, włożyła pod powieki dwie zapałki, nikt tego nie skomentował. Teraz wizja śmierci we śnie zdawała się najrealniejszą...
Godzinę po rozprawie wszyscy dostali liścik z krótką informacją.
"Nie pozbyliście się mnie."
Jest coraz gorzej. W końcu przestaną sobie ufać. Rozpacz dopadnie ich wszystkich. To bardzo przygnębiająca wizja. A naprawdę uwierzyła, że wydostaną się stąd...
Jakby w odpowiedzi na jej myśli, ktoś głośno westchnął. Co najlepsze - na korytarzu była sama. Chyba. Dźwięk temu przeczył. Czemu westchnienie rozległo się z okolic podłogi?
Spojrzała w dół, przy drzwiach jej sypialni kuliła się Kodama, przytulająca do siebie (jak zawsze) zeszyt. Oczy miała zamknięte, na twarzy zamarł grymas bólu. Umiera czy co? A może ma bolesny okres? Ruda ukucnęła przy przyjaciółce i popukała ją palcem w głowę.
- Co ty tu robisz?
- Koczuję, nie widać? Jeśli ktoś będzie chciał się mnie pozbyć, to ułatwię mu to.
Zadrżała przez jej beznamiętny ton.
- Nee, Koda-cchi, coś się stało?
- Prócz tego, że znowu nam się klasa zmniejszyła, bo stąd nie uciekliśmy, a któreś z nas współpracuje z Monokumą, to nie. A dlaczego pytasz? - po policzkach pisarki popłynęło kilka łez. Chyba czuła się winna. Już kolejny raz. Czy nie umiała zrozumieć, że winę ponosi ten cholerny pluszak?Zapytała ją o to.
- Wiesz... niby masz rację, a jednak... a-a jednak... obiecałam wam.
- Słuchaj, nie spodziewaliśmy się, że wywiążesz się z tego - Usukari chciała pocieszyć dziewczynę, żartując, jednak gdy te słowa padły, zrozumiała, iż nie przyniosły spodziewanego efektu i jedynie bardziej przybiła ją.
Tymczasem Itsuko otworzyła zeszyt i wyjęła z niego przewiązane wstążką zdjęcia. Wszystkowiedząca wskazała na nie palcem.
- Właśnie, co to za fotografie? Widziałam wcześniej, że je trzymałaś...
Podała je koleżance na oślep, nie zadała sobie trudu, by uchylić powieki. Rudowłosa wyjęła jedno zdjęcie z "paczuszki" i przyjrzała się mu. No oczywiście.
- Mam dosyć - szepnęła sucho Kodama.
- Nie ty jedna. Nie ty jedyna.