piątek, 26 września 2014

8.3

- Rozpacz... Itsuko, a masz na to jakieś dowody oprócz metafory Misaki? - jednooka dziewczyna wbiła paznokcie lewej dłoni w prawy nadgarstek. Nie, pytania psychiatry nie drażniły jej. W końcu to było zadanie tych, którzy słuchali przedstawianych argumentów - negowanie i stwierdzanie, czy pasuje to do ich teorii.
To nie było zdenerwowanie na racjonalizm Gemmei. To było zdenerwowanie, czy idzie dobrym tropem. Ale to już ustaliła wcześniej. Wzięła głęboki oddech, czując na sobie wyczekujące spojrzenia reszty.
- Krzesełko. Jedyna rzecz, której mogła użyć jako podpórki... gdyby... zrobiła to... - krztusiła się słowami. Dlaczego było to tak trudne? - ...pewnie kopnęłaby stołeczek. A ten... stał obok drzwi, jak gdyby nigdy nic. Nawet nie leżał przewrócony.
- Pionek... - dodał mrukliwie Joshiro, patrząc na stanowisko Misaki. - A raczej figura - zreflektował się, widząc, że Kodama otwiera usta, by poprawić błąd.
- Co z nim? - iluzjonista spojrzał białowłosemu w oczy. Powinien pewnie zachować się beztrosko, jednak...
- Kodama zauważyła, że brakuje białej królowej na osobistej planszy Misy.
- [No i...?]
- Ruszże głową, Saiji! - pisarkę postawa Takemury coraz to bardziej irytowała. Zachowywał się, jakby nie obchodziła go ta śmierć. - Rozpacz zostawił nam na sali sądowej "prezencik" w postaci rzeczy osobistych tych, którzy przegrali. Nie sądzę, by podrzuciła figurę osobiście, wiesz? Podobnie jak inni.
- To... trzyma się kupy. Załóżmy, że faktycznie mówimy o Rozpaczy... Jak teraz mamy ją skazać? Nie mamy niczego oprócz... niczego - Usukari owijała dookoła palca rudą sprężynę, niepewność mieszała się z chęcią odwetu. Ktokolwiek tak skrzywdził Misakę i pozostałych przy życiu uczniów, musi za to odpowiedzieć.
- Zastanówmy się... Kodama, podasz mi ten list? - psychiatra wyciągnęła rękę w stronę kalekiej koleżanki, ta posłusznie wyciągnęła świstek. Hashimoto powiodła po nim wzrokiem. - Ozogami sama dała nam wskazówkę - powiedziała dość cicho.
- Pisze tu o Rozpaczy... jako o nim - uzupełniła pisarka, kuląc się lekko.
- H-hej, to seksizm - Himeka usiłował zażartować, jak zawsze.
- Akurat nie. Tak myślę. Raczej nie wywiodłaby nas w pole, używając mylnego rodzaju czasowników, co nie?
- Hę? Bełkoczesz jak nauczyciel literatury.
- Wah! Dziękuję, że mój tok myślenia nazywasz bełkotem...!
- Upupu, to wy macie czas na kłótnie? - oczywiście pluszak nie byłby sobą, nie wtrącając się. Znikąd wyjął mały młoteczek, machając nim, rzucił swobodnie: - Czyli co, głosowanko?
- NIE! - wydarła się Tomiko, gromiąc miśka wzrokiem.
- A-ah, bo już myślałem... nudzi mi się. A chyba wszystko ustaliliście, bo nasza szkolna parka kłóci się swobodnie...
- Stul pysk - Itsuko spuściła wzrok na barierkę. Niestety... niedźwiedź miał rację. To nie czas na słowne przepychanki. Gdyby faktycznie teraz miało miejsce głosowanie, nie wskazaliby nikogo, a Monodupa otrzymałby swojego zwycięzcę. Powinna skupić się na szukaniu winnego.
Tymczasem Kohaku zastanawiał się nad czymś, tak wnosiła Gemmei, patrząc na jego zmarszczone czoło. W końcu artysta odezwał się, siląc na spokojny ton.
- Może podpowiedź znajduje się w minionych wydarzeniach, co? Wiecie, jakieś dziwne zachowania albo ktoś powiedział coś podejrzanego...
- To... to bardzo dobre, Harada - chłopak zaczerwienił się, słysząc te słowa.
- Chcę tylko pomóc.- Rzekł uśmiechając się nieśmiale. Zaraz ta mina zamieniła się miejscami z czymś poważniejszym.
-No to, geniuszu, jakie dziwne zachowania żeś zapamiętał?- Pytanie iluzjonisty zbiło go z tropu i sprowadziło do ponownego zawstydzenia się.
-Um... Eh... dziewczyny, nie powinnyście przejąć pałeczki w tym momencie?!- Pisnął, odwracając szybko głowę w ich stronę.
-I do tej pory myślałam, że tylko Himeka jest seksistą.- Wymieniony kucnął i spróbował się skryć przed ostrym wzrokiem Kodamy. On i jego głupi pech z babami.
-Sugito mówiła coś o rozpaczy.- Zaczęła cicho Hashimoto, przyłożyła palec wskazujący do ust. Intensywnie wpatrywała się przed siebie.
-Nana?- Tomiko wzdrygnęła się, usłyszawszy nazwisko zmarłej przyjaciółki. Przesunęła wzrokiem na jej stanowisko, okupowane teraz przez ten cholerny pionek shogi.
-Faktycznie, ale myślałem, że tylko zbzikowała i zaczęła gadać od rzeczy.- Joshiro zaczął kręcić pacem przy głowie, gwiżdżąc dziwne nuty.
-W-Wracając do tematu, sama by nie wymyśliła, że Toyotomi niby był Rozpaczą.- Tomiko niezbyt lubiła, jak iluzjonista oczerniał zmarłych...to było niemiłe.
Następnym razem, jak to zrobi, czymś w niego rzucę. - pomyślała z uśmiechem.
-Huh, czemu?- spojrzała na białowłosego z zażenowaniem.
-Gdybyś jej podał zwyczajne puzzle, to by je w mig ułożyła, ale gdybyś jej dał przykładowo trzy misie i kazał wybrać jednego, to bez konsultacji z kimś nie tknęłaby żadnego.
-[Przepraszam, ale nie rozumiem.]- Na czole rudowłosej zaczęła pulsować żyłka, rozmasowała skronie i wzięła głęboki oddech, by zrobić im kolejny długi wywód.
-Masz na myśli, że nie umie się zdecydować, tak?- Zapytała cicho Gemmei, czekając na reakcję.
-Tak! Dziękuję ci!- Odetchnęła z ulgą, wdzięczna doktor. Chociaż jedna osoba ją zrozumiała! -Z informacji, jakie uzbierałam, nigdy nie było od tego wyjątków, a jeśli decydujesz się na zabicie osoby, to jest to wielki wybór, tak?- Wszystkie słowa wypowiadała wolno, przez zęby. Jeżeli ktoś się jeszcze raz spyta, o co jej chodzi, zrobi się źle.
-Ktoś... nią kierował?- Wszyscy spojrzeli się na Kodamę, stała, podpierając podbródek dłonią. -Jeżeli weźmiemy pod uwagę te głupie żarty, to oczywiste, że winny jest ten zasraniec. A jako że Misaka zaświadczyła w swoim... liście, iż jej zabójcą jest rozpacz, powiedzmy, że myślała o konkretnej osobie... to... ten, który nakierował Nanę na morderstwo Yuichiego, może być również zabójcą Misy.- W jej oczach rozbłysnął dziwny blask, zupełnie jakby wewnątrz rozgryzła coś zupełnie innego. Ta sama osoba kierowała tymi zbrodniami, czyli muszą znaleźć kogoś, kto miał związek z obydwoma wydarzeniami; kogoś...
-[Co ma piernik do wiatraka? Była niezdecydowana, ale to nie oznacza, że ktoś ją namówił do zabójstwa.]- Saiji trzasnął wolną ręką w drewnianą barierkę, nie wyglądał na zadowolonego. Jego wzrok zdawał się być bardziej wyostrzony, brwi złowrogo opadły w dół, nie przypominał niczym tego niewinnego dzieciaka, który chował się za Kohaku. Te zmiany były zauważalne, jednak Gemmei, mimo dostrzeżenia ich, nie uważała tego za dziwne, ta szkoła zmieniła ich wszyskich. A on był jedną z najbardziej pokrzywdzonych osób, to normalne, że nie chciał poruszać tematu zmarłej hikikomori.
-To jedyna teza, jaką teraz posiadamy, fakt, brzmi jak wyssana z palca, ale czegoś musimy się trzymać.- Wyszeptała pisarka, spoglądając gdziekolwiek w bok, byle nie na chłopaka. Chrząknęła i wyprostowała się. -Wracając do tematu, jeśli ta jedna osoba jest odpowiedzalna za morderstwo Misaki i zmanipulowanie Nany to...
-Musiała być w jakiś sposób związana z obiema sprawami.- Dokończyła za nią rudowłosa, pokiwała lekko głową, potwierdzając jej słowa. -Ale kto?
-Ktoś bliski... kłamstwa, nie dało się zbliżyć do Ozogami! To jak posłanie małego króliczka w paszczę lwicy!
-Joshiro, twoje porównanie było trafne, ale zamknij usta, jeśli możesz.- Chłopak powstrzymał łzy powstające w kącikach oczu i wybełkotał coś o wrednych fioletowowłosych postaciach. Potem spytał się, czemu w ogóle takie dziwne kolory istnieją. Hashimoto spojrzała na niego z kpiną.
-Może nie ktoś bliski, ale ktoś, kto mógłby je zmanipulować. Ktoś, kto był obecny przy Nanie przed tym, jak zabiła, kto był ostatnią osobą przy Misie-cchi.- Oświadczył białowłosy, również zatracony w myślach. Cały ten sąd sprawiał, że jego głowa zaczynała boleć. Kto był jednak tą osobą? Aby przemówić Sugito do "rozsądku", ta osoba musiała mieć jej zaufanie, również musiała być z Misą, zanim popełniła samobójstwo. Z tego, co wyczytał w danych na PDA, zmarła niedługo po tym, jak uciekła  przemoczona z basenu. Coś mu zaświtało w myślach.
Joshiro wrzucił szachistkę do wody, wyleciała z płaczem... ktoś poszedł za nią. Przesunął wzrokiem po wszystkich zebranych, póki nie zatrzymał się na sylwetce psychiatry. Pamiętał, że robiła te dziwne znaczki dłońmi.
Język migowy.
Do kogo się nim zwracała? Kolejny raz przesunął zielonymi tęczówkami po każdym. Zauważył, że Itsuko z pewnością też coś musiała załapać.
-Saiji... ty byłeś ostatni z Misaką, prawda?- To potwierdziło jego obserwacje.
Reżyser wydawał się być urażony. Zamrugał parę razy w otępieniu i wydał z siebie odgłos w postaci 'huh?'
-[Tak, dostałem też butem w głowę, mam guza.]- Przejechał palcem po wypukłości, z każdym razem, gdy ją w jakikolwek sposób tknął, piekła.
-Mogła cię kopnąć, kiedy uciekał z niej ostatni oddech!
-Itsuko!- Pisnęła wszystkowiedząca, karcąc wzrokiem swoją przyjaciółkę.
-No co, sam potwierdził, że tam był!-Jej głos podskoczył o parę decybeli wyżej, przybierając formę nieprzyjemnego piszczenia. Chłopak westchnął i podrapał się z tyłu głowy.
-[Tak, byłem, ale z tego, co pamiętam, to jeszcze oddychała i wrzeszczała, ile się dało.]- Gemmei zanotowała kolejną zmianę w jego zachowaniu; mówi, że nie rozumie, kwestionuje wszystko, powielił gest głównie wykorzystywany przez Kohaku w tym towarzyswie, nie interesuje się tym, że debatują o czyjejś śmierci. Nie okazuje nawet trochę zdenerwowania tym, że jest głównym podejrzanym.
Pare tygodni wstecz pewnie by sam nawet nie pomyślał, że skończy w taki sposób.
Wpierw możnaby obwinić sprawę ze śmiercią Otsu, był pierwszym, który zobaczył te zbeszczeszczone zwłoki. Następnym i największym ciosem dla jego psychiki była śmierć Miury. Do tej pory ma na sobie tę okropną bluzę splamioną krwią yakuzy. Po tym jak niemalże się załamał, stracił dwójkę bliskich osób mogących jakkolwiek do niego dotrzeć.
-Hej, Gem, nad czym tak intensywnie myślisz?- Zmarszczyła czoło, magik pochylał się w jej stronę.
-Pierwsze, nie nazywaj mnie tak proszę. Drugie, to jak Takemura się zmienił.
-Zmienił?- Tomiko przechyliła głowę na bok, fakt, coś z dzieciakiem było inaczej.
-Tak, pamiętam jak na samym początku byłeś tak nieśmiały, że się za mną chowałeś.- Saiji zarumienił się lekko i oburzony odwrócił głowę na bok, Harada zaśmiał się głupio. -Teraz jesteś inny, zupełnie jakby...
-Zawładnęła nim rozpacz.
-Tak, jakby zawładnęła tobą ro... ejjj! Itsuko to był cios poniżej pasa. Rozumiem, jest źle, ale nie powinnaś być taka ostra.-  Czując się niczym skarcone dziecko, zniżyła głowę.
-Ale to nie znaczy, że nie możemy tego wziąść pod uwagę. Wiadomo, że po... śmierci Ryu mu odbiło, to mogło spowodować przejście na... stronę rozpaczy.- Widząc swoją szansę, Joshiro podciągnął pelerynę pod nos.
-Przejdź na ciemną stronę mocy, mamy ciasteczka i pluszowe misie~.
Pisarka potarła swoją skroń, musiał się wtrącić i zepsuć napięcie. Musiał. Chrząknęła i ma powrótk znalazła się w centrum uwagi.
-W końcu, to Saiji był tym, który z Yuichim i Naną odnalazł akta z naszymi życiorysami i danymi. To on był na tyle bliski Nany, by ją mógł zmanipulować do zabójstwa. To on jako jedyny ze wszystkich tutaj był przy Misace, przed jej śmiercią.- Wszystko zdawało się teraz o wiele jaśniejsze. Miał w swoim posiadaniu papiery mówiące o nich w zasadzie wszystko, dzięki nim i pomocą czarno-białego zasrańca, udało im się przestraszyć pozostałych głupimi kawałami. Celowali w ich największe lęki. Jaki miał jednak cel, aby nasłać hikikomori na muzyka, we trójkę zdawali się sobie bliscy. Być może rozpacz nim pokierowała do tego. Spojrzała na niego, spoglądał na nią pusto.
-Widząc, że Misaka była w... no cóż, nie najlepszym stanie psychicznym, zauważył swoją szansę na szybkie pozbycie się jej. Kiedy się zgłosił i za nią poszedł, mógł nie wiedzieć, że na serio będzie się chciała... zabić. Zaczął z niej drwić, by pogorszyć sprawę. Wahała się, jestem tego pewna, że nie chciała tak skończyć. Ale potem... kiedy stała nad tą liną, zepchnąłeś jej krzesełko spod nóg, prawda? Patrzyłeś, jak próbuje się uratować, ale... ale...- Z oczu Kodamy wypłynęły łzy. W całej sali zapadła martwa cisza, jej oskarżenie wydawało się logiczne i chyba... najbardziej trafne. Zatrzymali się w martwym punkcie, tutaj zawsze liczyli na szczęście, że odnajdzie się poważna wskazówka, prowadząca do zbrodniarza.
Do tej pory mieli to szczęście, może Haruka nad nimi czuwał...czuwała. -Więc... co masz na swoją obronę... Saiji?
Chłopak uniósł głowę, by złączyć się spojrzeniami z Kodamą. Wydawał się spokojny, jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek uczuć. Przekręcił głowę na bok, zaraz potem założył kaptur ze sterczącymi pandzimi uszkami. Cień zakrył oczy, wydawało się, że dwa niebieskie kółka świeciły w tych ciemnoścach.
Zmarszczyły brwi, w krótkim momencie z błogiego spokoju jego mina zmieniła się w czystą wściekłość. Podniósł swoje PDA i cisnął nim w pisarkę. Dziewczna ledwo unikła uderzenia, urządzenie trafiło w ścianę za nią, a jego części poleciały pod jej nogi. Krew uciekła z jej policzków, gdyby to walnęło w nią z taką prędkością, mogłaby stracić drugie oko.
-Znowu...- Czas zatrzymał się w miejscu, uwaga wszystkich spoczęła na reżyserze. -Znowu wszystko zepsułaś! Ty wiesz, ile pracy włożyłem! Ty wiesz, ile przecierpiałem! Mieliście obwinić kogoś innego! Nie słodkiego, jednak skrzywonego psychicznie shotę! Ale nie! Zawsze się musi znaleźć jakiś idiota, co wszystko przyuważy! Wiesz co, Kodama? Pieprz się! To ci tylko powiem! Co się tak gapicie? Wiem, wiem, to szok, kiedy ten niewinny i słodziutki drugoplanowy bohater staje się głównym anatagonistą, ale popatrzcie na to, jak zaciśnia się fabuła! Najgorszy scenariusz się spełnia, akcja nabiera tempa, kamera w ruchu!

1 komentarz:

  1. Ło, Reżyser przemówił. Po 8 epizodach. No ładnie.

    Znalazłam tylko jeden błąd (brawo!):
    "Wachała się, jestem tego pewna, że nie chciała tak skończyć". Powinno być "Wahała się", ale ty wy to już chyba wiecie ;D

    OdpowiedzUsuń